1̶4̶ 15 domowych zwycięstw z rzędu | Villa 1:0 Arsenal | Oceny pomeczowe

Mecze Premier League
Czas potrzebny na przeczytanie: 4 minut(y)

Na wygranej z Arsenalem zależało mi chyba nawet bardziej niż w meczu z The Citizens. Kibice Kanonierów podchodzili do spotkania z olbrzymią pewnością siebie… i nie mogłem się doczekać aż utrzemy im nosa. Czy się udało? Pomimo końcowego tryumfu mam mieszane uczucia, ale czy można sądzić zwycięzców? Anada łan! Jak to woła Lucas Digne, schodząc do szatni.

Oceniamy w skali 1-10. Ocena danego zawodnika jest wyłącznie subiektywnym odbiorem redakcji, można się z nią nie zgadzać, a polemika w komentarzach będzie mile widziana.


Emi Martinez 8

Emiliano do spotkań z Arsenalem podchodzi ze szczególnym… Yyy… Sentymentem. Był przecież piłkarzem The Gunners przez 9 sezonów, w których w ich barwach wystąpił zaledwie 38 razy. Wszyscy znamy ambicję Martineza, więc nikogo nie zdziwiło, że Argentyńczyk był skupiony od pierwszej minuty. Niestety wiązało się to z pewną nerwowością. Wykazał się dobrą dyspozycją i refleksem przy strzałach Odegaarda i Saki, a także przez cały mecz kradł cenne sekundy, przeciągając rozegranie. Komentatorzy ViaPlay odjęliby mu oczko za sytuację, w której całkowicie przepisowym i rozsądnym wyjściem do piłki sprowokował Havertza do niepotrzebnego faulu na bramkarzu, ale my to przemilczymy.

Ezri Konsa 6.5

Podejrzewam, że zrobił dokładnie to, czego oczekiwał od niego Emery. Skupił się na defensywie i nie angażował zbytnio w ataki naszego zespołu. Z Martinellim szło mu tak sobie, ale ostatecznie udało się upilnować brazylijskiego skrzydłowego i nie doprowadzić do większego zagrożenia z jego strony. O ile dobrze pamiętam, to błąd Konsy w wyprowadzeniu piłki doprowadził do sytuacji strzeleckiej Odegaarda.

Diego Carlos 8.5

Brazylijczyk zrobił robotę – tyle można powiedzieć o jego występie. Oczywiście należy dodać, że zrobił ją porządnie. Udało mu się skutecznie uprzykrzyć życie Jesusowi, zaliczył też wybicie piłki prawie z linii bramkowej. Przez cały mecz zdawał się być niewzruszony, zwarty i gotowy do akcji. Jego gra została wyróżniona nagrodą zawodnika meczu.

Były kontrowersje.
Źródło: Kuwait Times

Pau Torres 7

Wygląda na to, że powoli adaptuje się do gry w Anglii. Choć nie był taką ścianą jak jego brazylijski partner, nie wypadł źle na tle ofensywy Arsenalu. Na duży plus rozgrywanie piłki, które wychodzi mu znakomicie. To w zasadzie Hiszpan rozpoczął akcję bramkową celnym podaniem do Watkinsa, który odegrał piłkę do tyłu.

Lucas Digne 6.5

Saka zadbał o to, aby Francuz nie miał miłego wieczoru. Kręcił nim niemiłosiernie. Lucas nie miał szans w pojedynkach biegowych, ale ustawiał się sprytnie, a także wspierał nasz napad w atakach lewą flanką. Zanotował 3 czyste odbiory i żółtą kartkę. Jak na boje z jednym z najlepszych skrzydłowych ligi – nie najgorzej.

Boubacar Kamara – 5.5

Moim zdaniem najsłabsze ogniwo w meczu z Arsenalem. Przeciwko Obywatelom Kamara był błyskotliwy w rozegraniu, odważny w destrukcji, zdecydowany i pomysłowy. W spotkaniu sobotnim był cieniem tamtego Kamary i nie dziwię się, że Unai postanowił go zmienić.

Douglas Luiz – 5.5

O ile w spotkaniu środowym duet Kamara-Luiz błyszczał milionem lumenów, tak na Arsenal dostaliśmy jakichś podmęczonych statystów. Luiz, podobnie jak jego francuski partner z linii pomocy, nie błyszczał. Ba, był nawet niebezpiecznie blisko sprokurowania rzutu karnego. Odpocznie w spotkaniu przeciwko Brentford, ponieważ będzie pauzował za kolekcję żółtych kartoników.

Youri Tielemans 7

Źródło: Troll Football via X/Twitter

Rotacja – będzie tu słowem-kluczem. Belg grał w ostatnich tygodniach znacznie mniej niż wspomniani wyżej Kamara i Luiz, i sobotę było to widać na boisku. Nie bał się wziąć na siebie ciężaru gry, pewny w rozegraniu, a podanie w tempo do Baileya w akcji bramkowej – lukrowane ciasteczko. Jego dyspozycja sprawiła mu tyle przyjemności, że Zinchenko aż apelował do arbitra o ukaranie Belga żółtą kartką za niestosowne eksponowanie wzwodu.

John McGinn 9 ✪

Cherlawy Francuz i słabowity Brazylijczyk mogli skąpać się w blasku potężnego Johna McGinna. Klopsidło, jak ma to w swoim zwyczaju, grał z olbrzymią intensywnością, nie było dla niego piłek straconych. Co więcej, wykazywał się futbolowym zmysłem i planowaniem akcji na kilka sekund do przodu – ta dychotomia pomiędzy jego nieco nieporadnymi ruchami a dokładnie zaplanowanymi posunięciami to moim zdaniem jego największa siła. Oczywiście oprócz lewej nogi, którą zapakował bramkę przepięknej urody. Bramkę – dodajmy – nr 4 w 16 spotkaniach, czym wyśrubował swój życiowy rekord w Premier League.

Leon Bailey – 7.5

Leon Bailey w gazie! Ależ się cieszę, że mogę to napisać. Wyglądał na naszego najgroźniejszego zawodnika na boisku i defensorzy Arsenalu mieli problem, aby go upilnować. Gdyby mecz komentował Dariusz Szpakowski, średnio co 5 minut słyszelibyśmy “Bailey… Już rozpoczyna swój taniec…”. Asysta w spotkaniu z Arsenalem była jego czwartą w tym sezonie, a dziesiątą ogólnie w Premier League. Po przerwie zastąpił go Diaby, wyglądało na to, że Jamajczyk odniósł jakiś pomniejszy uraz.

Ollie Watkins – 6.5

To nie do końca był jego mecz. Oczywiście, brał udział w nękaniu obrony Arsenalu, ale w porównaniu z popłochem, jaki w szeregach Kanonierów siał Bailey, Watkins stanowił raczej pomniejsze zagrożenie. Zaliczył zaledwie 5 udanych podań (42%), co pokazuje jak dokładnie przypilnowali go defensorzy The Gunners. Udało mu się urwać zaledwie raz, ale wtedy na posterunku czuwał Raya, broniąc w sytuacji sam na sam. Moment później chorągiewka liniowego wystrzeliła w niebo.


Rezerwowi:

Moussa Diaby (46′) – 6

Diaby się nam nieco przyblokował. W drugiej połowie się wprawdzie głównie broniliśmy, ale i tak Francuz miał jedną dość dogodną sytuację, w której zdecydował się odgrywać piłkę na lewo zamiast strzelać. W pierwszych meczach sezonu byłaby to murowana bramka. Emery będzie musiał znaleźć sposób, żeby go odblokować.

Jacob Ramsey (55′) – 6

To jeszcze nie ten Ramsey sprzed kontuzji, ale wygląda obiecująco. Młody pomocnik wszedł w mecz bez kompleksów i kilka razy ładnie podholował piłkę przy nodze. Zmiana za Tielemansa wprowadziła na boisko zastrzyk energii potrzebny do utrzymania wyniku.

Matty Cash (64′) – 7.5

Nie ukrywam, że biorąc pod uwagę ostatnią dyspozycję Matiego, trochę bałem się o pojedynki na naszej prawej flance. Okazało się, że bezpodstawnie. Matty dobrze wszedł w spotkanie, a jego energia (słowo klucz przy takim nagromadzeniu i intensywności spotkań) zrobiła różnicę. Wziął udział w kontrowersyjnej akcji z Havertzem w końcówce spotkania, za co podbijam mu ocenę o pół oczka, ponieważ od soboty kąpię się w łzach kibicach Arsenalu i jest mi z tym wyśmienicie.

Leander Dekoder (64′) – 6

Pojawił się, zmieniając Kamarę. Musiałem się chwilkę zastanowić, który z defensywnych pomocników zaliczył lepszy występ i, pomimo okropnej próby podania na lewą stronę (Digne? Moreno? Nie pamiętam), to chyba Belg wypadł nieco pewniej. Utrzymanie w formie szerokiej kadry będzie trudnym zadaniem, ale przy tej ilości spotkań, kluczowym dla naszej pozycji w tabeli.

Alex Moreno (78′) – 6.5

Pojawił się na boisku gotowy na boje z Saką i nękanie Bena White’a od pierwszej sekundy. Nie miał wiele czasu, aby się wykazać, ale trudno negatywnie ocenić jego krótki występ.


Ocena Unaia Emery’ego – 7

Podjął ryzyko, pozwalając Arsenalowi na wiele – taka jest przynajmniej moja robocza hipoteza, bo nie chcę myśleć, że po prostu nie byliśmy w stanie odcisnąć swojego piętna na meczu. Dobre 20-25 minut, ale później przewaga The Gunners była widoczna gołym okiem. Na szczęście, mądre rotowanie piłkarzami pozwoliło dojechać do końca spotkania z korzystnym wynikiem i bez kontuzji. Teraz czeka nas męczący wyjazd do Mostaru, a później – znów wyjazdowe – spotkanie z The Blades.

Zadanie wykonane. Trzecie miejsce w tabeli i rekordowa w trwającej 149 lat historii Aston Villi passa 15 wygranych na Villa Park. Good times never felt so good?

1 raz skomentowano “1̶4̶ 15 domowych zwycięstw z rzędu | Villa 1:0 Arsenal | Oceny pomeczowe

Dodaj komentarz