Mecz pełen frustracji | Villa 1:1 Sheffield Utd | Oceny pomeczowe

Mecze Premier League
Czas potrzebny na przeczytanie: 6 minut(y)

Zdaję sobie sprawę, że poniższe oceny spotkają się pewnie w części ze sporym zdziwieniem. Uważam jednak, że to nie był zły mecz, piłkarze robili to, co było od nich wymagane (poza małymi wyjątkami) i to, na co pozwalał rywal, a wina leży gdzie indziej. Sądzę też, że do mniej-więcej 70. minuty wszystko wyglądało naprawdę dobrze. A potem frustracja i zmęczenie zaczęły sięgać zenitu. W końcówce było bardzo gorąco, ale ostatecznie udało się uratować punkt. Zapraszam na oceny pomeczowe.

Oceniamy w skali 1-10. Ocena danego zawodnika jest wyłącznie subiektywnym odbiorem redakcji, można się z nią nie zgadzać, a polemika w komentarzach będzie mile widziana.


Emi Martinez 7,5

Niewiele miał pracy, ale kiedy już trzeba było wziąć sprawy w swoje, nomen omen, ręce, to stawał na wysokości zadania. Nie zawinił przy straconym golu.

Matty Cash 7,5

Matty ciężko harował na prawej stronie. Zdarzyła mu się głupia strata na początku meczu, ale poza tym uważam, że –paradoksalnie – grał mądrze. Korzystał z pojawiających się przestrzeni, a kiedy ich brakowało, to odgrywał do kolegów, by nie narażać się na kontry. Uważam też, że faul w końcówce na rozpędzonym rywalu był bardzo inteligentnym wyborem – żółta karta to mały koszt w porównaniu do straconej bramki (choć przez tę kartkę Cash nie zagra z United). Podejrzewam jednak, iż nie spodziewał się, że okupi to urazem barku. Mam nadzieję, że wyglądało gorzej niż faktycznie jest.

Źródło: birminghammail.co.uk

Ezri Konsa 7

Zasuwał jak mały samochodzik, by doganiać Archera. Wydaje mi się, że mógł lepiej zachować się przy straconym golu (kto tam właściwie odpowiadał za krycie Archera?!). Jednak w związku z tym, że kilka razy ratował sytuację, trudno mi ocenić go niżej.

Clement Lenglet 5

Od kilku tygodni krążą informacje, że Barcelona chciałaby ściągnąć go z wypożyczenia i sprzedać innemu klubowi. Podobno trener Emery jest bardzo niechętny do oddania Francuza, bo “trudno będzie znaleźć zastępstwo na tym poziomie”. To ja podpowiadam: znajdźmy na lepszym. Lenglet przez większość spotkania grał jak wielu innych obrońców. Ale jak już zdarzały się momenty, w których przykuwał uwagę, to ciarki przechodziły mi po plecach. A to zawahał się przy odbiorze podania, i trzeba było walczyć o piłkę, a to tak sobie wypuścił futbolówkę, że przejął ją przeciwnik i nadzialiśmy się na kontrę… Mocniejszy rywal zamieniłby prawdopodobnie któryś z jego błędów na gola. Rozumiem teraz, dlaczego dopiero w drugiej połowie grudnia zagrał pierwszy mecz w Premier League.

Lucas Digne 7,5

To był dobry występ Francuza. Był zawsze tam, gdzie być powinien, zwłaszcza w fazie ataku. Bardzo podobało mi się, jak ruchem sygnalizował kolegom gotowość do otrzymania podania.

Douglas Luiz – 6

Za to nie podobał mi się Luiz dzisiaj. Wyglądał na ciągle rozdrażnionego, wystartował do przeciwnika z rękami (niepotrzebnie), w polu karnym minął się z piłką, bo źle obliczył tor jej lotu, a do tego kiepsko wykonywał stałe fragmenty. W środku pola na przeciętnym poziomie i bez większych błędów, dlatego nie fair byłoby ocenić go poniżej 6, ale wcześniej opisane elementy psuły odbiór całej gry. Czyżby znowu w głowie my nie piłka tylko Alicia?

Jacob Ramsey – 6,5

Dość nierówny występ, ale wygląda na to, że powoli łapie rytm i formę. Miał świetny przegląd pola i bardzo szybko reagował na ruchy kolegów. Kilka jego podań miało spore znaczenie dla dalszego rozwoju akcji. O ile można dyskutować, czy bramka zdobyta przez Baileya powinna zostać anulowana (gra toczyła się dalej, a Sheffield odzyskało piłkę po stałym fragmencie), tak trzeba powiedzieć, że faul na bramkarzu był, a Ramsey niepotrzebnie trzymał go za rękę. Wiadomym było, że w razie czego VAR to wychwyci.

John McGinn 8 ✪

Chyba zrozumiałem, dlaczego tak go uwielbiamy. McGinn przypomina piłkarzy sprzed 15-20 lat – może nie ma idealnej sylwetki, może za dużo patrzy pod nogi, może nie robi z siebie produktu i nie ma własnej marki, ale zapierdziela na boisku i gra w piłkę, wkładając w to mnóstwo serca. Wszędzie było go pełno i nie odstawiał nogi. Zaliczył kilka kluczowych podań, którymi uruchomił przeciwnika do wytężonej pracy w defensywie. Odniosłem wrażenie, że ciągnął naszych za uszy, by mimo braku efektów nadal podejmowali próby. Miał wpływ na grę w absolutnie każdej fazie.

Leon Bailey 8

“Znacie Leona? Każdy go zna! On zawsze fajne pomysły ma!”
A może on ten soczek popija przed meczami? Bo wszystko z piosenki się zgadza! Bailey doskonale odnajdował wolne przestrzenie, bez kompleksów wchodził w pojedynki 1 na 1, pokazywał duży ciąg na bramkę przeciwnika, a przede wszystkim robił wszystko, by kreować sytuacje w strefie wysokiej. Pomarudziłbym tylko trochę na to wieczne szukanie lewej nogi, ale najwyraźniej każdy ma swojego Robbena. Szkoda nieuznanej bramki, bo byłaby wisienką.

Moussa Diaby – 6

Jestem fanem tego chłopaka, bo ma ogromny zapał w ofensywie i świetnie rozumie grę i czuje jej tempo. Niestety w meczu z Sheffield działało to do pewnego momentu. Potem coraz częściej znikał, a do tego w drugiej połowie pokazał, dlaczego jednak nie powinien próbować poprawiać swoich statystyk dotyczących zaangażowania w defensywę. Co prawda udało mu się naprawić swój błąd, ale w pierwszej chwili za głowę złapał się chyba każdy. Nie schodzę poniżej oceny wyjściowej, bo w paru sytuacjach przeciwnik musiał się mocno postarać, by go unieszkodliwić. Poza tym to on na początku spotkania “zatrudnił” bramkarza Sheffield.

Ollie Watkins – 6

Był pracuś, na szczęście nie irytujący. Ale sfrustrowany zapewne tak. Watkins był zaangażowany w mecz, ale mecz chyba nie był zaangażowany w Watkinsa. Momentami gdzieś znikał, a w polu karnym kompletnie nie potrafił sobie wypracować odpowiedniej przestrzeni i dojść do piłki. Dośrodkowania spadały w pole karne jak konfetti, a on ciągle przegrywał pojedynki z przeciwnikiem. Tak jednak czasem bywa w życiu napastnika. Na plus fakt, że nie machał rękami, tylko starał się dalej ściągać uwagę rywala. No i ta wspaniała asysta przy nieuznanej bramce… Ależ to było podanie!


Rezerwowi:

Alex Moreno (74′) – 6

Wiele o jego grze powiedzieć nie można, ale zaimponowało mi, jak fantastycznie znalazł się w polu karnym po dośrodkowaniu posłanym przez kolegę z prawej flanki. Dynamiczny i zaangażowany – tego chcę od bocznych obrońców.

Jhon Duran (74′) – 5

Jhon miał już pewien moment, który dawał nadzieję, że w końcu zacznie rozwijać swój potencjał, a Villa będzie miała z niego pociechę. Niestety, momentu już dawno nie ma, a w spotkaniu z Sheffield znów nie pokazał nic, co mogłoby dać mu więcej minut na boisku. Do tego zdur(a)niał i wdał się w przepychankę z przeciwnikiem, po której narodził się chaos i rzut wolny, a z chaosu i rzutu wolnego narodziła się bramka dla Sheffield.

Zaniolo po zdobyciu wyrównującego gola
Źródło: avfc.co.uk

Nicolo Zaniolo (81′) – 7,5

Późna zmiana, ale ponieważ mecz zakończono po ok. 11 dodatkowych minutach, pozwolę sobie jednak na ocenę. To co Zaniolo pokazał przez te 20 minut było kwintesencją tego, czego się po tym piłkarzu spodziewałem, kiedy przychodził do Villi. To znaczy: pojawił się na boisku, cośtam zamieszał, potem zrobił coś głupiego i dostał żółtą kartkę, denerwując kibiców, a po chwili uratował tyłek drużynie, strzelając bramkę w końcówce.


Ocena Unaia Emery’ego – 6

Mam dziś zastrzeżenia do Pana Emery’ego. Z jednej strony porażka drużyny z czuba tabeli z klubem, który szoruje o dno zawsze jest zaskoczeniem, a z drugiej strony… to strasznie oklepany obrazek w topowych ligach Europy. Drużyny będące na końcu stawki są ogromnie zdeterminowane w takich meczach, a do tego wiedzą, że należy się zamurować lub wykorzystać jakąś jedną, konkretną słabość przeciwnika. Sheffield odrobiło lekcje i doskonale zajęło się Watkinsem. Do tego tak zamknęli pole karne, że nasi nie byli w stanie wymyślić nic innego poza kolejnymi dośrodkowaniami (i kolejnymi, a potem kolejnymi i jeszcze kolejnymi). A to wciąż nie przynosiło rezultatu! Poza tym Sheffield nastawiło się na kontry. Kilka razy udało się ich złapać na spalonym, ale kilka razy też udało im się uciec. Końcówka była nerwowa i obwiniam o to trenera. Owszem, wprowadził zmiany podczas meczu, ale niestety tylko personalne. Reakcji wymagał sposób gry, a ten nie zmienił się do samego końca, i tylko dzięki podrażnionej ambicji i rzuceniu się do szaleńczego ataku udało się w końcu strzelić gola i uratować remis. Sądzę, że był to tylko wypadek przy pracy, bo chyba każdy jest już przekonany, że Emery jest doskonałym taktykiem, ale niedosyt przez to wszystko jest. Tym bardziej, że w środku pola przeciwnik był absolutnie stłamszony, a różnica klas była widoczna przez znaczną większość meczu. Za to w strefie wysokiej biliśmy głową w mur. A trener zamiast powiedzieć chłopakom jak ten mur obejść, to czekał, aż w końcu mur pęknie. Problem w tym, że mur nie pękał, za to głowy chłopakom – owszem.

Nie bez znaczenia była też postawa sędziego. O ile przy pierwszych sytuacjach, w które zaangażowany był VAR trudno mówić o kontrowersjach, bo faktycznie nie były to sytuacje na karnego, tak dyskusyjne może być już anulowanie gola, a wątpliwości budzić może też decyzja w sprawie zagrania (lub niezagrania) ręką jednego z zawodników Sheffield (tutaj czuję się też zobligowany przypomnieć, że o tym, kiedy sędzia ma podejść do monitora i obejrzeć powtórkę nie decyduje główny, a ekipa VAR, która w przypadku pewności co do swojej decyzji przekazuje ją głównemu, a dopiero przy wątpliwościach prosi o podejście do monitora). Przyznam jednak, że najbardziej drażniła mnie opieszałość w karaniu zawodników Sheffield za kopanie po kostkach. Ale do angielskiego sędziowania chyba trzeba się po prostu przyzwyczaić. Inaczej można ześwirować.

1. miejsca na Święta nie ma, ale sytuacja wciąż wygląda dobrze. Pozostaje nam śledzić wyniki Premier League i trzymać kciuki za korzystne dla nas rezultaty.

Passa wygranych meczów na własnym stadionie zakończona. Wciąż jednak trwa doskonała seria meczów bez porażki na Villa Park. Oby jak najdłużej! Następny w kalendarzu: Manchester. Ten czerwony.

1 raz skomentowano “Mecz pełen frustracji | Villa 1:1 Sheffield Utd | Oceny pomeczowe

  1. Jak nie lubie Luiza, bo dla mnie próbuje udawać Messiego, człapie, miękki w defensywie, gwiazdorzy zwłaszcza z tymi swoimi kornerami to jednak w tym meczu nie był taki nijaki na 6 gdy inni tacy nijacy na wyższe oceny, a taki Mati, którego długo broniłem to w tym meczu zwłaszcza w pierwszej połowie był hamulcowym. Złe wybory, podania nie w tempo. Szacunek za serce i ambicje, ale reszta mu trochę odjeżdża i ewidentnie potrzebujemy kogoś na prawą stronę. Mati dobry zastępca, ale chyba swój sufit osiągnał.

    Co do sędziowania to mam pretensję za brak karnego na Watkinsie. Dużo złej woli wykazał sędzia. Z reszty decyzji się wybroni

Dodaj komentarz