Po zwycięstwie z Evertonem angielskie media obiegła fotografia sztabu szkoleniowego Villi dumnie kroczącego po boisku. Większość osób widocznych na tej fotografii to ludzie, których fani Villi przynajmniej kojarzą. Ale w tej ekipie znalazł się też ktoś, kogo rozpoznało niewielu – to dr Martin Littlewood. Człowiek ten ma bardzo ważne i odpowiedzialne zadanie w ekipie Gerrarda. Przyjrzymy się tej postaci bliżej.
Kim jest Dr Martin Littlewood
Opis na profilu dr Littlewooda w serwisie LinkedIn brzmi: „Doświadczony praktyk z udokumentowaną historią pracy w branży sportowej. Posiada umiejętności w zakresie psychologii sportu, wykładania, piłki nożnej i lekkoatletyki. Silny profesjonalista w dziedzinie usług zdrowotnych z doktoratem w dziedzinie nauk sportowych z Liverpool John Moores University.” I lepiej chyba nie da się streścić jego umiejętności. Littlewood to główny wykładowca nauk społecznych o sporcie i lider programu studiów na kierunku “Nauka i piłka nożna” na John Moores University w Liverpoolu. Obszary badawcze, którymi się zajmuje to piłka nożna, rozwój młodzieży oraz kwestie związane z kulturą organizacyjną i tożsamością. Celem jego pracy jest lepsze zrozumienie złożoności związanych z krytycznymi momentami i przejściami, których doświadczają młodzi piłkarze w zawodowym futbolu. Wśród jego wielu publikacji naukowych znaleźć można również książkę „Science in Soccer: Translating Theory into Practice” (wolne tłumaczenie: „Nauka w piłce nożnej: Przekładanie teorii na praktykę”), która jest zbiorem spostrzeżeń na temat multidyscyplinarnego podejścia do wsparcia naukowego na najwyższym poziomie profesjonalnej piłki nożnej. Swój wkład w tworzenie książki z Littlewoodem mieli eksperci pracujący m.in. w Bayernie, Liverpoolu czy Barcelonie.
Krótka historia kariery w piłce nożnej
Littlewood pracował już z Gerrardem i jego ekipą w Rangersach. W jego CV znajdziemy także Leicester City i Everton. Początek jego kariery w piłce nożnej to rok 2003 i Bolton Wanderers. Tam pracował jako „performance coach”, czyli człowiek, którego zadaniem jest poprawa efektywności pracy zespołu bądź konkretnej osoby – mówiąc kolokwialnie, ma pomóc wykręcić z kogoś maksa. W Boltonie dr Littlewood zaprojektował i wdrożył program rozwoju psychologicznego i „lifestylowego” dla zawodników akademii oraz zapewniał im indywidualne wsparcie.
W Leicester dr Littlewood pracował z piłkarzami pierwszego zespołu. Wśród nich był Maty James, którego kontuzje męczyły niemiłosiernie. Zawodnik udzielił swego czasu wywiadu na temat sesji z Littlewoodem:
„Kiedy po raz pierwszy poszedłem do Martina, mówiłem chyba przez półtorej godziny, a on nie powiedział ani słowa. Miałem łzy w oczach. Po prostu wyrzuciłem to z siebie. Najważniejszą rzeczą, która wynikła z naszych rozmów było to, że powiedział mi: ‘Musisz ponownie odnaleźć swoją tożsamość’. Odpowiedziałam, ‘Nawet już nie wiem, co to jest’. Mówił o wszystkim poza futbolem, na przykład o mojej rodzinie, i powiedział: ‘To jest twoja tożsamość. Nie jesteś piłkarzem; piłkarz jest w tobie’. To otworzyło mi oczy. Przestałem myśleć o rzeczach, których nie mogłem kontrolować – wcześniej próbowałem kontrolować wszystko.”
Rola w sztabie Gerrarda
Dr Littlewood w sztabie szkoleniowym Stevena Gerrarda pracuje jako psycholog. Na Villa Park sprowadził się w grudniu. Jeszcze za czasów pracy w Rangersach Michael Beale, asystent SG, opowiedział o pracy z Littlewoodem: „Dużo rozmawialiśmy o komunikatach, które wysyłamy na treningach, a także o komunikatach, które menedżer wysyła na swoich spotkaniach, a trenerzy na spotkaniach oddziałów, o tym, by pozostać przy zadaniu i nie patrzeć zbyt daleko w przyszłość ani na ligową tabelę.”
W Aston Villi dr Littlewood jest jednym z cichych bohaterów – nie rzuca się w oczy, tylko sumiennie wykonuje swoją pracę, która polega na utrzymaniu zawodników w dobrej kondycji psychicznej, zarówno w tygodniu, jak i podczas meczów. Littlewooda nie można jednak traktować w kategorii czarodzieja, który kilkoma słowami magicznie odmieni stan psychiczny danego zawodnika, stworzy słynny „team spirit” czy zrobi z Gerrarda genialnego mentora. Owszem, doraźna pomoc jest możliwa i z całą pewnością zdarzają się sytuacje, w których podpowiedzi Littlewooda są bezcenne. Jednak uzyskanie długotrwałych i solidnych efektów wiąże się ze żmudną, regularną pracą. Co najważniejsze, jego działania to jedno, a drugie – i równie ważne, lub nawet ważniejsze – to praca własna zawodników i sztabu szkoleniowego.
Psychologia sportu – o co w tym chodzi
Choć pierwsze połączenia psychologii i sportu pojawiały się już (a może dopiero?) pod koniec XIX wieku, to wciąż jest to dyscyplina bardzo młoda. Tak naprawdę pierwsze podręczniki i poważne czasopisma pojawiły się dopiero w drugiej połowie XX wieku (choć przykłady wykorzystania psychologii w pracy z bokserami czy baseballistami znane były wcześniej), a amerykański Komitet Olimpijski powołał Radę Medycyny Sportowej, w której składzie znaleźli się psychologowie sportowi, ledwie 44 lata temu. Nie dziwi więc, że bardzo złożony temat psychologii sportu jest relatywnie mało znany wśród kibiców, zwłaszcza w Polsce. W związku z tym by nieco go przybliżyć postanowiłem skontaktować się z Panią Doktor Katarzyną Rutkowską – psycholog sportu I Klasy Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, która zajmuje się m.in. szkoleniem trenerów piłkarskich na kursach potrzebnych do zdobycia licencji UEFA, i którą śmiało można określić mianem ekspertki w dziedzinie psychologii sportu. Co ważne, dr Rutkowska dobrze wie, jak czuje się sportowiec – sama przez wiele lat była siatkarką.
AVFC.PL: Na czym polega codzienna praca psychologa w drużynie sportowej?
Dr Katarzyna Rutkowska: Praca psychologa sportu (czy z drużyną, czy z zawodnikami sportów indywidualnych) to przede wszystkim budowanie pewnej filozofii mistrzostwa. Mistrzostwa, które odnosi się nie tylko do wyniku, ale do pewnych kompetencji psychologicznych/społecznych, do pewnego stylu życia. W pracy z drużyną naturalnie są pewne stałe elementy pracy psychologicznej (np. budowanie spójności, doskonalenie komunikacji), jednak kluczowa jest diagnoza potrzeb szkoleniowych ukierunkowująca pracę, moment rozpoczęcia pracy psychologicznej w kontekście etapu szkolenia sportowego. Ważna jest także pewna świadomość i wspólna wizja współpracy psycholog-trener-sztab-drużyna.
Czy większym wyzwaniem jest praca indywidualna ze sportowcami, czy praca z całym zespołem jako całością?
Każdy z tych obszarów pracy zawodowej psychologa sportu ma swoją specyfikę i jest porównywalnie ważny. Gdy pracujemy z drużyną nieunikniona jest także praca z zawodnikiem indywidualnym. I gdy pracujemy z zawodnikiem indywidualnym, konieczne jest widzenie zespołu – a jeśli nie jest to gra zespołowa, i nie mówimy o drużynie, to ten zawodnik przecież i tak funkcjonuje w pewnej grupie społecznej. Myślę, więc że w pracy psychologa sportu te obszary pracy w jakimś stopniu się „przeplatają” i każdy z nich ma swoją specyfikę, a co zatem – każdy jest wyzwaniem.
Praca sportowca z psychologiem w czasie kryzysu spowodowanego zniżką formy czy kontuzją wydaje się być dość oczywistym i ważnym elementem. A jak wygląda kwestia takiej współpracy podczas pasma sukcesów?
Psychologia sportu faktycznie dysponuje pewnymi narzędziami, metodami, które mogą wspierać, pomagać w kryzysie. I zdarza się, że zawodnicy czy trenerzy, a czasem rodzice adeptów sportu zgłaszają się do psychologów sportu właśnie w jakimś trudnym momencie, szukając pomocy. Niemniej jednak interwencja kryzysowa w psychologii sportu to tylko fragment możliwych działań.
Jak duży, rzeczywisty wpływ na zawodników ma psycholog w trakcie meczu? Czy odpowiednie słowa od psychologa w przerwie mogą faktycznie sprawić, że na drugą połowę wyjdzie odmieniona drużyna?
Tu nawiążę trochę do poprzedniego pytania i odpowiedzi. Oczywiście jest pewien obszar pracy interwencyjnej. Jednak zasadniczym celem psychologii sportu jest wypracowanie takich kompetencji, aby drużyna/zawodnicy od początku meczu mogli koncentrować się na zadaniu w optymalny sposób, aby minimalizować mocne wahania w prezentowanej formie, aby przygotowywać zawodników do wczesnego identyfikowania takich sygnałów i reagowania na nie. Poza tym praca psychologa z drużyną to też wspieranie trenera. Trudno mi się odnieść konkretnie do tej opisanej w pytaniu sytuacji. Myślę, że zasadniczo takie rozmowy należałyby do trenera i odnosiłyby się właśnie do pewnej wypracowanej wcześniej filozofii. Oczywiście czasami „odpowiednie słowa” mogą być pomocne. Nie możemy jednak przeceniać ich „magicznego” działania. Najbardziej pomocna jest pewna stała koncepcja, model gry, podejście/nastawienie do meczu i umiejętność prezentowania optymalnej formy, rutyny, świadomość swoich umiejętności, spójność zespołu, dobra komunikacja na linii trener-zawodnik/drużyna. Do wypracowania takich efektów potrzebny jest dobry, regularnie prowadzony trening mentalny wkomponowany w szkolenie sportowe. Taki trening psychologiczny pozwala na wypracowanie właśnie filozofii mistrzowskiej – optymalne prezentowanie i rozwój umiejętności piłkarskich, ale i pozaboiskowych. Naturalnie zadaniem psychologii sportu jest maksymalizacja wyniku sportowego, ale jednocześnie wspieranie holistycznego rozwoju zawodnika (oraz trenera).
Jeśli macie ochotę poczytać więcej na temat relacji na linii psychologia-sport, wystarczy pogooglać – dr Rutkowska kilka lat temu pisała teksty dla portalu TVP Sport, z których można dowiedzieć się między innymi o roli głosu w pracy trenera czy o piłce nożnej kobiet. Jeśli natomiast ktoś z Was potrzebuje pomocy psychologicznej – zarówno w kontekście sportu, jak i zupełnie poza nim – to warto zajrzeć na https://rutkowskapsycholog.pl/kontakt/ . Pamiętajcie, że zdrowie psychiczne jest niezwykle ważne i prosić o pomoc to żaden wstyd, a z psychologami współpracują nawet najbardziej popularne osoby świata sportu, kultury czy mediów. W sytuacjach kryzysowych można zadzwonić również pod numer 116 123, czyli numer Kryzysowego Telefonu Zaufania (jest to numer darmowy, czynny w godzinach 14:00-22:00).
Przychodzi Steven do lekarza i mówi: Bailey mnie boli.
Co do psychologii w piłce nożnej, to jednym najgłośniejszych przykładów były słynne testy psychologiczne Jacka Gmocha na Mundialu 78′. Od tego czasu psychologia w sporcie wywoływała raczej politowanie niż zainteresowanie. Potem był Smuda, który nie odróżniał psychologa od psychiatry. Teraz na szczęście czasy się zmieniają! Szkoda, że nie widać efektów pracy Dr. Littlewooda skoro zgarniamy oklep od ogórków.
W każdej terapii musi być dołek, żeby potem wejść na szczyt na długo 😀 A tak zupełnie serio to podejrzewam, że facet ma ręce pełne roboty.
A o testach Gmocha nie słyszałem, przytoczysz?
No właśnie z tymi testami psychologicznymi Jacka Gmocha było tak, że były i wszyscy na nie narzekali, ale na czym polegały tego nikt nie wie.
Co do tych testów Gmocha to aż mi się przypomniał klasyczek:
“Słuchacze pytają: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.”
To teraz pan doktor będzie mógł się wykazać.
Znakomite 😀
Co do tekstu, to myślę, że wspaniale jest móc teraz obserwować, jaka będzie odpowiedź drużyny na ostatni dołek formy – bo zdecydowanie możemy mówić o spadku dyspozycji. Czy pan doktor rozmingsuje mingsa?