Oficjalnie: Zaniolo w AV! Ale czy to dobrze…?

Aktualności Transfery
Czas potrzebny na przeczytanie: 5 minut(y)

Choć już we wtorek Fabrizio Romano użył swojego słynnego „here we go”, dopiero dzisiaj wieczorem Aston Villa ogłosiła oficjalnie, że do klubu dołączył nowy zawodnik – Nicolo Zaniolo. Włoski piłkarz został wypożyczony z Galatasaray. Jeśli wierzyć Romano, Villa zapłaciła 3 miliony euro, ale w umowie zawarto również opcję wykupu za 20 milionów euro (+7 milionów w bonusach), a sam zawodnik ponoć już zaakceptował warunki 5-letniej umowy. Ten ruch wzbudza jednak we mnie więcej obaw niż entuzjazmu, dlatego cieszę się, że to tylko wypożyczenie, i tylko z opcją, a nie przymusem wykupu. Skąd te odczucia? Zapraszam do lektury.

Źródło: avfc.co.uk

Zacznijmy od garści informacji na temat Zaniolo. Nicolo urodził się 2 lipca 1999 roku w miejscowości Massa, leżącej w Toskanii. Ma 190 cm wzrostu, waży 79 kg i jest lewonożny. Jest wychowankiem Genoi,
z której przeniósł się do młodzieżówki Fiorentiny. Trenerzy „Violi” uznali, że nie będzie z niego topowego zawodnika, więc oddali go za darmo do innego klubu – pod swoje skrzydła wziął go Virtus Entella. To właśnie tam Zaniolo zaczął prawdziwie błyszczeć i zwracać uwagę skautów klubów Serie A. Niedługo zajęło, bo trafił do Interu Mediolan. Po zaledwie roku skauci Romy oraz dyrektor sportowy Monchi byli pod tak dużym wrażeniem Zaniolo, że kiedy Inter chciał kupić z Romy Nainggolana, Monchi zażądał wymiany za Zaniolo. Po 5 latach pobytu w stolicy Włoch, w lutym 2023 roku, piłkarz przeprowadził się do Stambułu – Galatasaray wykupiło go za 15 mln euro (+ bonusy). Pół roku później zgłosiła się Aston Villa.

A jak on gra?

Swego czasu Zaniolo okrzyknięto jednym z największych talentów wśród młodych Włochów, upatrywano w nim nowego Tottiego dla Romy i ikony włoskiej kadry na najbliższą dekadę. Największe zalety Zaniolo to uniwersalność (zagra i jako ofensywny pomocnik, i jako napastnik, a nawet bliżej linii bocznej się odnajdzie), dobry drybling (i wysoka determinacja przy podejmowanych próbach) i solidnie opanowana umiejętność oddawania strzałów. Wielu zwracało uwagę także na jego błyskotliwość, ale w tym aspekcie bywało „w kratkę”, za to trzeba powiedzieć, że raczej nie ugina się pod presją meczów o wysoką stawkę. Na pochwałę zawsze zasługiwało natomiast jego zaangażowanie w grę defensywną – mimo tego, że jego głównym miejscem pracy jest strefa wysoka (czyli słynna „ostatnia tercja”), Zaniolo raczej bez marudzenia schodzi głęboko by pomóc kolegom z defensywy. Często ma też całkiem dobre statystyki dotyczące przechwytów. Na plus działają również jego warunki fizyczne: jego wzrost sprawia, że zawsze stanowi zagrożenie przy stałych fragmentach, a ponadto jest w stanie wchodzić w siłowe starcia z rywalami.

I w Romie, i w reprezentacji Italii swoje pograł (w seniorskiej kadrze ma 13 meczów i 2 gole), więc wszystkie wypisane wyżej atuty trenerzy starali się wykorzystywać na różnych polach, ale… chyba nie znajdziemy Włocha, który stwierdzi że Zaniolo spełnił pokładane w nim nadzieje. I tu przechodzimy do moich wątpliwości i obaw.

Po pierwsze – kontuzje

Gdyby Zaniolo żył w Polsce, byłby na czarnej liście NFZ. Chłopak tak często łapie kontuzje, że lekarzy zna chyba lepiej niż kolegów z drużyn, w których grał. W sezonie 2019/20 zerwał więzadła krzyżowe, w kampanii 2020/21… zerwał więzadła krzyżowe, w sezonie 2021/22 opuścił łącznie 29 meczów Romy i reprezentacji Włoch przez przeróżne mniejsze kontuzje, latem 2022 roku ominęło go 6 meczów Romy ze względu na problemy z plecami. Grający Zaniolo to widok, który cieszył jego kibiców podwójnie i zawsze wiązał się z dreszczykiem emocji – nigdy nie było wiadomo na jak długo tym razem wrócił na boisko. Najwięcej zmartwień wzbudzają kontuzje kolan. Co prawda NZ za każdym razem wracał do gry i prezentował niezły poziom, ale widać było też, że potrzebował czasu na złapanie rytmu i przezwyciężenie pewnej bariery psychicznej. Wydaje się też, że przyhamowały one mocno jego rozwój sportowy. W kontekście gry w Aston Villi przede wszystkim zastanawia to, czy kontuzje nie będą się odnawiać i czy obciążony, wielokrotnie nadwyrężony na różne sposoby organizm pozwoli Zaniolo na grę na wymagającym wydolnościowo i siłowo poziomie Premier League.

Po drugie – toksyczne zachowanie

5 lat w jednym klubie w dzisiejszej piłce to dość dużo i większości kibiców nie dziwi, gdy zawodnik po takim czasie zmienia barwy. Ale kiedy mowa o wielkim talencie, który z topowej drużyny Serie A przenosi się w środku sezonu do – bądź co bądź uznanego, ale jednak wciąż – tureckiego klubu, to zapala się czerwona lampka. Historia rozstania Zaniolo z Romą jest brzydka i przykra. Pokazuje też niestety bardzo złe cechy tego zawodnika, a kolejne miesiące po przenosinach do Stambułu ujawniły jeszcze więcej nieładnych aspektów w podejściu zawodnika.

Zaniolo zmienił Inter na Romę w 2018 roku. Zarówno od władz klubu, ówczesnego sztabu szkoleniowego, jak i kibiców otrzymał na start spory kredyt zaufania i dużo ciepła. Rzym naprawdę wierzył w Zaniolo, a Zaniolo niedługo później zaczął deklarować miłość do Romy. Dwie okropne kontuzje kolan sprawiły, że fani Giallorossich musieli odłożyć na później marzenia o wielkim Zaniolo przewodzącym wielkiej Romie, ale zamiast przeklinać transfer i samego młodego piłkarza, wspierali go jak mogli. Swego czasu media obiegał cytat, który topił serca kibiców drużyny z Rzymu. Słowa Zaniolo brzmiały tak: „Roma zmieniła moje życie, pod każdym względem. Zdobyła mnie jako dzieciaka i robi ze mnie mężczyznę, dała mi możliwość gry, dała mi tę całą popularność. Jak mogę jej nie kochać?”. Kto śledził doniesienia dotyczące Romy choć przez krótki okres w swoim życiu ten wie, że mało kogo piłkarski romantyzm porusza tak, jak kibiców tego klubu. Wielką rolę odegrał w tym oczywiście Francesco Totti i jego oddanie drużynie, a potem to miejsce w sercach fanów Romy zajął De Rossi. Kiedy więc pojawił się młody, uzdolniony piłkarz, który choć w pewnym stopniu wzbudzał podobne odczucia co Totti, a do tego mówił o swoim przywiązaniu do Wilków, kibice się rozpływali. Niestety, zdaje się, że albo sam Zaniolo, albo ktoś z jego otoczenia zauważył, jak łatwo zaskarbić sobie sympatię fanów Romy, bo słów o wielkiej miłości do klubu pojawiało się z czasem więcej. A żeby jeszcze podbić romantyzm całej historii – to Zaniolo strzelił zwycięską bramkę w finale Ligi Konferencji Europy w 2022 roku, kiedy Roma pokonała Feyenoord i zdobyła pierwsze od 20 lat trofeum.

„No ale w czym problem?” – zapytacie. Już tłumaczę. Jego kontrakt z Romą wygasał w 2024 roku,
a wysokie zarobki i ówczesna sytuacja klubu sprawiały, że rozmowy o przedłużeniu umowy nie szły tak, jakby sobie tego życzyła którakolwiek ze stron. Zaczęły pojawiać się informacje o frustracji Zaniolo, dodatkowo dopadały go kolejne kontuzje, a forma spadała. Kibice zaczęli tracić cierpliwość, a wszystko sięgnęło zenitu na przełomie 2022 i 2023 roku. Zaniolo zaczął głośno mówić o chęci odejścia i zmianie ligi. Młody Włoch naciskał na klub i tworzył niezdrową atmosferę. Jakby tego było mało – był niezwykle wybredny, bo choć oferty się pojawiały, Zaniolo wybrzydzał i odrzucał je, stawiając Romę w coraz trudniejszej sytuacji i doprowadzając Jose Mourinho do szewskiej pasji. W końcu piłkarz poprosił o odsunięcie od składu na jeden z meczów, by mógł poszukać nowego klubu. Nic z tego jednak nie wyszło, a zainteresowanie Bournemouth okazało się być czymś poniżej godności dla Zaniolo. Ostatecznie w niezwykle toksycznej atmosferze Zaniolo opuścił w końcu Romę i przeszedł do Galatasaray, bo po prostu nie miał już innej opcji, a w Romie sytuacja była jasna – jeśli zostanie, nie będzie grać.

To jednak nie koniec. Jakiś czas temu Zaniolo zaczęto łączyć z Juventusem. Dwa miesiące temu piłkarz postanowił zabrać głos w sprawie. Stwierdził wtedy, że… marzy o Juventusie. „W Lidze Mistrzów czy nie, gra w Juventusie to moje marzenie z dzieciństwa, a Paul Pogba to mój idol” – to słowa człowieka, który spędził 5 lat w Rzymie, jak już wspomniałem – wielokrotnie deklarując miłość do AS Romy. Żeby zobrazować tym, którzy nie śledzą ligi włoskiej i tamtejszych rywalizacji, jak duży był to policzek dla wszystkich związanych z Romą: to tak, jakby piłkarz Manchesteru United po 5 latach gry na Old Trafford i deklarowaniu wielkiej miłości do Czerwonych Diabłów powiedział, że jego marzeniem od zawsze była gra w barwach Liverpoolu. Zjedli by go żywcem.

Kończąc

Nie chcę skreślać Zaniolo już na wejściu, zanim jeszcze chłopak obejrzał swój pokój w hotelu. Nie w tym rzecz – sam swego czasu upatrywałem w nim nową gwiazdę na miarę Kaki. To chłopak, który ma ogromny talent do piłki, potrafi dźwignąć ciężar meczu i w pojedynkę zrobić coś, co nagle zmieni przebieg kiepskiego spotkania. Rzecz w tym, że aby czarować na boisku i pozytywnie wpływać na grę drużyny, musi grać. A z tym ze względu na jego kruche zdrowie jest po prostu kiepsko. Mam więc nadzieję, że podczas testów medycznych obejrzano go z każdej strony po 3 razy, a klubowi fizjoterapeuci będą na niego chuchać i dmuchać. Przydałby się też dobry psycholog sportowy, żeby okiełznać ten charakterek i pomóc mu ustabilizować emocje, bo w opanowanie szatni i trudnych charakterów przez Emery’ego wierzę w ciemno. Jeśli zdrowie mu dopisze i jeśli w głowie nie zaczną mu się kotłować głupoty, to możemy mieć fantastyczne poszerzenie składu. Martwi tylko to „jeśli”. Dlatego cieszę się, że zaczynamy od wypożyczenia.

A Wy co myślicie o tym transferze?

6 razy skomentowano “Oficjalnie: Zaniolo w AV! Ale czy to dobrze…?

  1. uważam, że tylko zabierze miejsce Duranowi i Archerowi. Oczywiście tak będzie tylko do czasu kontuzji. Milan Baros 2.0. Widać że Monchi nie czytał Futbonomii i nie wie że zawodników z wysoką kontuzjogennoscia się nie kupuje. Dobrze że tylko wypożyczony i miejmy nadzieję że nie powtórzymy błędu z Coutinho.

  2. Ja tam jestem pozytywnie nastawiony. Deklaracje słowne, klepanie się po herbie i takie tam nie robią na mnie wrażenia. Za stary jestem. Villa to przystanek i na razie ferma dla większych. Chodzi o biznes. Zaniolo ma się u nas zareklamować, a potem go możemy sprzedać. Potencjał ma i oferuje coś innnego niż to co mamy. Oby zdrowie dopisało i głowa dojechała, że lans nie polega na samolubnej grze. Leon tego nie pojął i jest wpadką zakupową. Dwóch panów co parło na podpisanie Cou już z Villi wyleciało. Może to będzie nauczka dla kolejnych, którzy będą chcieli szrot wpasować.

Dodaj komentarz