Pozwól, że opowiem ci o znajomości
Małpa + Andrzej – Paznokcie
Która trwa chociaż nie jest pewna swojej przyszłości
Jednak pozwala pisać mi teksty omiłościsporcie
Prawie tak intensywne jak kolor jej paznokci
37 spotkań temu pisałem zapowiedź pierwszej kolejki Premier League, meczu z Tottenhamem Hotspur. Pisząc ją, nie miałem pojęcia, jak będą wyglądały rozgrywki. Nie mogłem wiedzieć, jak w Premier League odnajdą się Jack Grealish, John McGinn, czy… Dean Smith. Nie miałem pojęcia, czy nasze transfery będą udane. Zastanawiałem się, czy Nakamba będzie Marvelous, czy jednak Atrocious, czy ten Trezeguet faktycznie będzie lepszy od Salaha i w najgorszych nawet koszmarach nie mogłem się spodziewać, że połowa roku 2020 upłynie nam w cieniu globalnej pandemii koronawirusa. Nigdy bym nie pomyślał, że ostatnią kolejkę, mecz West Ham United – Aston Villa, zapowiadać będę 25 lipca.

Ale już wtedy wiedziałem, że zmagania w, zdaniem wielu, najciekawszej lidze Europy nie będą należały do łatwych. Specjaliści od postkolonializmu pewnie doszukiwaliby się w Premier League analogii do czasów świetności imperium brytyjskiego. Miks narodowości, miks filozofii (piłkarskich), wybuchowa mieszanka poglądów, antypatii i… Koniec końców tryumfuje Niemiec o rozbrajającym uśmiechu. Ja, ja, Herr Klopp, o Panu mówię. Wisisz nam Pan ze trzy punkty w przyszłym sezonie.

W ostatniej kolejce możemy wszystko rozstrzygnąć sami. Jeśli wygramy na Stadionie Olimpijskim w Londynie, utrzymania nikt nam nie odbierze. W innym wypadku, nasz los zależeć będzie od spotkań Arsenal – Watford i Everton – Bournemouth. Pierwszy z zespołów musiałby zdobyć w swoim spotkaniu więcej punktów i uzyskać korzystniejszy bilans bramkowy, a Bournemouth, jeżeli udałoby im się pokonać zespół Ancelottiego, musiałoby liczyć na naszą porażkę z WHU.
WHU – Villa | Head 2 Head
W ubiegłym sezonie furorę zrobił wywiad z Johnem McGinnem, kiedy po drugim meczu play-off z WBA, Jaśko zapytany o to, czy czasem sami nie zgotowaliśmy sobie dramatu (karne), odpowiedział, drapiąc się po uchu:
That’s Aston Villa, we always do it the hard way.
I… Coś w tym jest. W ubiegłym sezonie wybraliśmy możliwie najtrudniejszą ścieżkę do awansu. I wydrapaliśmy, wygryźliśmy sobie wyjście z Championship, pokonując wszystkich, którzy stanęli na naszej drodze. W rozgrywkach 2020 spadek był pewniejszy niż postkoronowa inflacja, a jednak… Kilka szczęśliwych wyników, kilka występów, z których mogliśmy być dumni i nagle wszystko jest znowu w naszych rękach.

To o “rękach” nie było szczególnie szczęśliwym sformułowaniem, bo oczyma wyobraźni zobaczyłem Nylanda w meczu z Sheffield United.

Ostatnie pięć meczy The Villans:
- Zasłużona porażka z Liverpoolem (2-0), The Reds prowadzili grę i inaczej to spotkanie zakończyć się nie mogło.
- Niezasłużona porażka z Manchesterem United. I wiem, było tam 0-3, ale mecz mógł ułożyć się zupełnie inaczej, gdyby nie sprezentowany Czerwonym Diabłom karny z kapelusza.
- 2-0 z Crystal Palace. Jak pisaliście w komentarzach “gówno ożyło”. Nie odwołując się do fantastycznej sagi Kapitana Bomby, napisałbym “coś drgnęło”. I faktycznie, część z nas wtedy uwierzyła, że może jednak…
- Remis 1-1 z Evertonem. Starcie z Tofikami było pierwszym z naszych arcyważnych sprawdzianów. Bardzo niewiele zabrakło, aby nasz dorobek punktowy był większy niż ilość liter w słowie “Konstantynopolitańczykowianeczka”. Niestety bramka Walcotta z 87. minuty dała Evertończykom remis, a nas zatrzymała na 31 punktach i miejscu w strefie spadkowej.
- Wygrany mecz z Arsenalem. 1-0 na Villa Park, pierwszy tryumf nad Kanonierami od pamiętnego 1-3 na otwarcie rozgrywek 2013/14. Punkt zwrotny sezonu. Teraz tylko to wykorzystać.
Co może czekać nas w ostatnim meczu Premier League? W naszym finale finałów, w najważniejszym dniu sezonu? Jaką formę prezentuje West Ham?
Niby nie zatrważająco dobrą, a jednak The Irons punktują pewnie i to w meczach z różnymi przeciwnikami. W ostatnich 5 spotkaniach zapisali na swoim koncie 8 punktów (dwie wygrane: Watford i Norwich, dwa remisy: Manchester United, Newcastle, porażka z Burnley). Czołową postacią zespołu stał się Michaił Antonio, który świeci jasno jak fluorescencyjne grzyby z czarnobylskiej zony.
WHU – Villa | Sytuacja kadrowa
Podobno zwycięskiego składu się nie zmienia, ale Dean Smith na pewno ma niezłą zagwozdkę z pozycją środkowego napastnika. Bo z jednej strony Samatta w końcu zaprezentował się jako tako, a z drugiej Davis… No właśnie, niby wyglądał lepiej od Tanzańczyka, ale wystawiać go na szpicę to trochę, jak przyjść na pojedynek w samo południe z pistoletem na wodę przy pasie. Bo niby jest silny jak tur, rozpycha się łokciami i utrzymuje przy piłce pod presją ze strony dwóch obrońców, ale… Nie mogę odeprzeć wrażenia, że Keinan jest zwrotny jak lotniskowiec, kiedy nam po prostu przydałby się okręcik klasy awizo – taki mały, szybki Maupay, co wykorzysta zrobioną przestrzeń, wyjdzie na sam na sam i szczurem w dolny róg pokona bramkarza.
Niesamowite jest, że zawodnikiem, który póki co zdobywa nam gole i punkty na wagę utrzymania w Premier League, jest ten, na którym najwięcej psów wieszaliśmy cały sezon. Trezeguet nie udowodnił może jeszcze, że jest talentem na miarę Momo Salaha, ale jego cenne bramki na pewno trochę zgrzytają tym, którzy odsyłali go już do sprzedawania kebabów gdzieś w Turcji. Myślicie, że Trez jest piłkarzem, który może się jeszcze rozwinąć?
Wieści ze szpitala: nasi boczni obrońcy: Elmo i Taylor są niedysponowani i wygląda na to, że zastąpią ich odpowiednio Guilbert i Targett. Obaj zmiennicy zaprezentowali się znakomicie w meczu z Kanonierami i liczymy na powtórkę w niedzielę. Konsacz powinien utrzymać miejsce obok Mingsa na środku obrony. Nasi długodystansowi nieobecni – Wes i Heaton wrócą oczywiście dopiero w przyszłym sezonie. Bardzo cieszy nas, że na relacjach w social mediach widać, że Brazylijczyk do ćwiczeń typowo izometrycznych dodał już przysiady, wykroki i inne aktywności wymagające więcej dynamiki.

W zespole Davida Moyesa nie ma żadnych nowych kontuzji i Szkot będzie mógł desygnować do gry swoją najsilniejszą jedenastkę.
WHU – Villa| Warto wiedzieć

Postkoronowe statystyki jasno wskazują – nie mamy problemów z kreacją, tylko z wykończeniem. Jedynie Manchester City, Arsenal, Liverpool, Manchester United, Leicester i Chelsea stworzyły po restarcie więcej sytuacji bramkowych niż Villa.
Skoro przy statystykach jesteśmy – przedmeczowe są dla nas skrajnie niekorzystne. West Ham wygrywał trzy ostatnie mecze na zakończenie sezonu (my nie wygraliśmy ostatnich ośmiu), ponadto w czterech ostatnich spotkaniach na obiekcie WHU nie udało nam się zdobyć bramki. Młoty wygrywały dwa z tych spotkań, a dwa zakończyły się bezbramkowym remisem.
Myślicie, że West Ham ma dobrą formę, bo liczy na 3. zwycięstwo w 4 spotkaniach? To co powiecie na fakt, że my w ostatnich 3 meczach wygraliśmy tyle samo, co w ostatnich 15? A lider naszej tabeli “forma”, Trezeguet, w ostatnich 3 spotkaniach nastukał tyle bramek, co w ostatnich 30? Kto tu ma się kogo bać?!
WHU – Villa | Gdzie oglądać
To jest niesamowite, ale spotkanie nie będzie transmitowane przez Sky. Mecz zobaczycie na BT Sport 1 lub beIN Sports HD9. W polskiej TV możecie zobaczyć je na Canal+ w Multi Premier League. Mecz rozpocznie się, podobnie jak wszystkie inne spotkania ostatniej rundy, o godzinie 17:00. Pozostaje nam tylko dobrze schłodzić piwo na niedzielę i kefir na poniedziałkowy poranek. Oby było co świętować!
UTV.
postkolonializmfluorescencyjnypaznokcieroladauchotofikNylandawizoKonstantynopolitańczykowianeczkakebabizometrycznyinflacjakefirkreacja
Myślę, że się udało, a Wy jak myślicie?
Mam nadzieję, że Antonio nie zagra. Jeśli zagra wyczuwam dramaty.
Keinan Davis się jednak przełamie i zdobędzie bramkę na wagę utrzymania.
No i Antonio nie zagrał. Tzn zagrał, ale tak jakby nie dojechał.
DS zagrał na nosie malkontentom i się wziął utrzymał
Jejku, a to mi chyba tak bardzo brakuje prawdziwego napastnika, że na MA patrzyłem jak zaczarowany i widziałem tam Lukaku w szczycie formy 😀