Spotkanie z Kanonierami zakończone, niestety niekorzystnym wynikiem. Zapraszam na podsumowanie gry poszczególnych zawodników.
Oceniamy w skali 1-10. Ocena danego zawodnika jest wyłącznie subiektywnym odbiorem redakcji, można się z nią nie zgadzać, a polemika w komentarzach będzie mile widziana.
Emi Martinez – 7
Skupiony i pewny, a także (jak zresztą przewidywałem) nabuzowany na mecz ze swoim dawnym klubem. W pierwszej połowie uratował nas od straty gola bardzo dobrą interwencją. Nie pękał pod pressingiem rywali. Niestety przy bramce na 0:2 technicznie nie dobił do swojego poziomu.
Matty Cash (16′) – b/o
Bardzo szybko opuścił murawę w związku z odniesioną kontuzją.
Ezri Konsa – 6,5
Solidny występ w obronie. Konsa zachowywał spokój w każdej fazie gry. A jeszcze przy okazji umiał sobie poradzić psychologicznie z rywalami. I fizycznie też: kiedy zagotowało się w naszym polu karnym na linii Martinez-przeciwnik, Konsa pokazał, że Calafiori to może być co najwyżej z bułką tartą.
Pau Torres – 6
W pierwszej połowie momentami zbyt brawurowy, zwłaszcza w rozegraniu. W defensywie okej, choć miałem wrażenie, że w kilku sytuacjach nie ustawił się najlepiej.
Lucas Digne (75′) – 5
Całkiem dobrze odbudowywał, radził sobie z rywalami w swoim sektorze, ale podanie z rzutu wolnego do Tielemansa przypomniało mi kompilacje zagrań z Ekstraklasy… Dobrze dośrodkował w drugiej połowie, co stworzyło świetną okazję Konsie. Niestety nie popisał się przy bramce dla Arsenalu – źle zachował się w starciu 1 na 1 w bocznym sektorze i pozwolił na dośrodkowanie.
John McGinn (64′) – 5,5
Jak to McGinn – czasem wsadził nogę tam, gdzie inny by odskoczył. Wydaje mi się jednak, że za dużo w nim prowokatora, a za mało piłkarza dającego coś drużynie. Prawdę mówiąc momentami zapominałem, że jest na boisku.
Amadou Onana (75′) – 6
Onana wyglądał dobrze w rozegraniu, przeważnie też dobrze ustawiał się w fazie defensywy, ale czasami zbyt wcześnie podejmował decyzje o doskoku bądź próbach blokowania przeciwnika. Nie miał też znaczącego wpływu na obraz gry i w sumie dziwię się, że nie zszedł wcześniej.
Youri Tielemans – 7
Wiedział, gdzie ma być i co robić, żeby albo utrudnić życie piłkarzom Arsenalu, albo ułatwić zawodnikom Villi. Doskonale się ustawiał. Spokój środka pola nazywa się “Tielemans”.
Leon Bailey – 8 ✪
Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek to napiszę, ale Bailey był doskonały w obronie i fazach przejścia z ataku do obrony. Wisienką na tym torcie-niespodziance była interwencja z pierwszej połowy, kiedy po nienormalnie szybkim powrocie we własne pole karne przeciął piłkę, która była niemal pewnym podaniem-asystą. Bardzo dobrze również w fazach ofensywnych – pokazywał się do gry, szukał kolegów podaniami. Moim zdaniem najlepszy zawodnik tego spotkania.
Morgan Rogers – 8
Wow. Co ten Rogers. Douglas Luiz z dwukolorowymi włosami był centralnym punktem Villi. Teraz Rogers też ma dwukolorowe włosy i gra doskonale. Przypadek? Rogers bez żadnych kompleksów wchodził w drybling z doświadczonymi piłkarzami Kanonierów, ale nie był przy tym głupio egoistyczny. Kiedy tylko była okazja potrafił wyłożyć piłkę dobrze ustawionym kolegą, na co dowodem choćby fenomenalne zagranie do Watkinsa w pierwszej połowie, które powinno być asystą. Fantastycznie utrzymywał się przy piłce w każdej sytuacji. Oglądanie go w akcji było po prostu przyjemnością. Szkoda, że pechowo miał przypadkowy udział przy stracie gola na 0:1.
Ollie Watkins (64′) – 4,5
Ajajajaj… ta zmarnowana setka z pierwszej połowy po cudownym zagraniu od Watkinsa będzie mu się śnić po nocach. A przynajmniej mam nadzieję, bo to skandal marnować takie sytuacje, i mam nadzieję, że Watkins tak łatwo o tym nie zapomni, tylko wyciągnie lekcje. Oprócz zmarnowanej genialnej okazji do zdobycia gola Watkins kiepsko radził sobie z podawaniem kolegów. W zasadzie pochwalić go można jedynie za zastawianie piłki. Ach, zapomniałbym! W drugiej połowie też zmarnował “setkę”.
Rezerwowi:
Kosta Nedeljković (od 16′) – 6
Wszedł za Casha. Popisał się świetnym refleksem, kiedy trzeba było szybko wybić piłkę po jednej z interwencji Martineza. Zrobił to dość ekwilibrystycznie, ale skutecznie. Nie poddawał się też w walce 1 na 1. Bałem się o jego brak doświadczenia w Premier League, i w sumie przez większość czasu radził sobie całkiem nieźle, ale w końcu musiało się to objawić – niestety miało duży wpływ na wykreowanie sytuacji, po której padła bramka na 0:2. Mało brakowało, a chwilę później dołożyłby swoje do 0:3. Musi okrzepnąć i nabrać pewności.
Jhon Duran (od 64′) – 6
Zagrał w tym spotkaniu, nawet cośtam powalczył w polu karnym, ale jego wejście nie odmieniło gry.
Jacob Ramsey (od 64′) – 5
Nie pilnował strefy przed polem karnym i pozwolił rywalowi oddać strzał, który stał się bramką na 0:2. Dobrze ruszył z kontrą w 83′, ale zabrakło decyzyjności. Poza tym znikomy wpływ na grę.
Ross Barkley (od 75′) – 6
Niewątpliwie był jednym z zawodników w tym meczu.
Ian Maatsen (od 75′) – 6
Ależ on jest szybki! Poza tym trudno cokolwiek powiedzieć o jego grze w tym spotkaniu.
Ocena Unaia Emery’ego – 6,5
Cieszę się, że względnie szybko zareagował na kiepską dyspozycją Watkinsa. Szkoda, że długo zastanawiał się nad innymi zmianami. W zasadzie trzeba go ocenić neutralnie, bo taktycznie było w tym meczu okej. O bramkach zadecydowały indywidualne błędy, a Arsenal po prostu zagrał dobrze.
A Wy co sądzicie o grze Villans w tym meczu? Przyznam, że zastanawiam się, czy nie byłem zbyt łaskawy w swoich ocenach, ale jakoś nie mam serca ich bardziej karcić.
pełna zgoda co do Barkleya xD
Duranowi bym oddał że wypuścił Ramseya świetnym podaniem.
Watkinsa sprzedaje w FPL więc zacznie strzelać.
Calafiori to tylko z bułką tarta 🤩🤩🤩10/10
Dzień dobry, tu #team15points. Szanownemu gremium należy się kilka słów wyjaśnienia.
#team15points to nie jest koncepcja, która się rypnie, bo przegramy z Arsenalem – niestety meczu nie widziałem, więc nie mogę się odnieść, ale – #team15points oznacza, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby te 15 punktów w 5 meczach zgarnąć. Pierwszy raz od naprawdę dawna – od czasów MONa w zasadzie podchodzimy do spotkań z Arsenalami, Liverpoolami, Manchesterami z myślą, że można te mecze wygrać.
I z tego, co tu jest napisane, wynika, że i wczoraj zwycięstwo nad Kanonierami wchodziło w grę – zadecydowały błędy indywidualne, kontuzje i – niestety – zła dyspozycja Watkongi. Mam nadzieję, że kadra i współpraca z Południowobramcem go nie popsuła na dobre, bo w zeszłym sezonie udowodnił, że jest z niego Pan Piłkarz Ollie Watkins aka Wotkonga, a my już – po dwóch meczach – zdążyliśmy trochę ten obraz w pamięci zamazać.
UP THE VILLA!
Kiepski wynik po niezłej grze. Leon zaimponował aktywnością w defensywie, ale w ofensywie nic nie dał. Dlatego bezapelacyjnie motm idzie do Rogersa, który rośnie niesamowicie. Nedelkowić mnie pozytywnie zaskoczył. Owszem koledzy pomagali, nie dawali mu trudnych piłek, ale obawy, że Martinelli czy Trossard zrobią z niego wiatrak się nie sprawdziły. Rozczarował Barkley. Miał uspokoić, a wyglądał jak zagubiony junior, nerwowy. Watkins zawalił, ale ja go nie skreślam. Do trzech razy sztuka i z Lisami wróci Ollie do strzelania.