Wyciągnęliśmy wnioski. Villa nie pozwoliła, abyśmy kolejne spotkanie przegrali w takim samym stylu. Ze Spurs zapłaciliśmy za błędy indywidualne, w meczu przeciwko Southampton zawaliła cała drużyna. O tym, kto zawalił mniej, a kto więcej poczytacie poniżej. MOTM nie będzie.
Oceniamy w skali 1-10. Ocena danego zawodnika jest średnią wyciągniętą z ocen wszystkich redaktorów. A na wasze głosy czekamy do godz. 18:00 w poniedziałek!
Pepe Reina – 6,2
Hiszpan imponuje formą po transferze do Aston Villi – nie spodziewaliśmy aż tak dobrego wejścia w zespół i aż tak dobrego powrotu do Premier League. Pep ma ręce pełne roboty i tak było i tym razem. Przez długi fragment spotkania to on nas w nim utrzymywał. Jeśli czegoś się czepiać – to wznowień gry – na 22 próby dłuższych podań jedynie 6 było dokładnych – ale wietrzna aura w Southampton tu nie pomagała.
Frederic Guilbert – 4,9
Może zamiast oklejać mu kolano jak piñatę lepiej byłoby po prostu postawić na Egipcjanina? Powiedzieć, że Guilbert zagrał źle to nic nie powiedzieć. To był jeden z jego najgorszych, jeśli nie najgorszy w ogóle, występ w bordowo-niebieskiej koszulce. Djenepo pokonywał go za każdym razem, kiedy stawali z piłką na przeciwko siebie, a podania Francuza i kontrola piłki były tak złe, że mógł się on ratować jedynie grą na faul.
Ezri Konsa – 5,5
Letargiczny…? Można tak powiedzieć o występie obrońcy? Był zawsze spóźniony, niezorientowany i wolny… I to nie jak zwykły keczap tylko prawdziwy, oldskulowy Heinz. How you doin?
Tyrone Mings – 6,4
Taki Grealish, tylko w defensywie. Jedyny, który wyglądał kompetentnie i jedyny, który grał z pełnym zaangażowaniem. Niestety, okazuje się, że piłka nożna to jednak gra zespołowa.
Kortney Hause – 5,5
Hause powoli, ale skutecznie utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jest obrońcą na poziomie Premier League. Jedyne, co mu się udało w tym meczu to blok przy strzale napastnika Soto w drugiej połowie. Fatalnie kontrolował piłkę i, podobnie jak Konsa, wiecznie był spóźniony i… zamyślony?
Matt Targett – 5,9
Całkiem solidny występ. Na miejscu Targetta nie spodziewałbym się może w tym tygodniu telefonu z Realu Madryt, ale w przeciwieństwie do praktycznie wszystkich poza Mingsem kolegów z obrony, on przynajmniej i ciałem i duchem stawił się na boisku. A kiedy Targett jest jednym z naszych najlepszych zawodników w obronie, to wiedz że coś się dzieje.
Douglas Luiz – 5,5
Po kilku dobrych występach, kiedy naprawdę mogliśmy być zadowoleni z postawy młodego Brazylijczyka, w meczu przeciwko Southampton był jednym z tych, którzy nie stawili się na boisku. Jedna, powtarzam, jedna próba odbioru na 90 minut.
Marvelous Nakamba – 4,9
No próbował, próbował. Ale wyglądało to trochę jakby miał paczkę plasteliny i próbował łatać dziury w dnie tankowca szybko idącego na dno. Niby był wszędzie, naprawdę – a tak jakby w ogóle go nie było.
AEG – b/o
Korci, oj korci, żeby go zje…chać za to jak bardzo przeżywał kontuzję twarzy, ale dajmy mu szansę. Może faktycznie oberwał w oko i nie mógł kontynuować gry.
Jack Grealish – 5,4
Hmm..? Oj, irytował się nasz Captain Fantastic, irytował… Machał rękoma, kiedy piłki do niego nie docierały, skakał kiedy obrońcy Southampton podwajali i potrajali krycie i drybling za dryblingiem nie wychodziły i wściekał się, kiedy rzadkie próby strzałów mijały dłuższy dalszy słupek bramki strzeżonej przez McCarthy’ego.
Narastająca frustracja nie pomogła mu w zaliczeniu występu na wysokim poziomie i Jack zanotował, co rzadko mu się zdarza, bardzo kiepski mecz.
Mbwana Samatta – 5,9
Napastnicy żyją z podań – o tym wiedzą wszyscy poza pomocnikami AV. Samatta był osamotniony z przodu i chociaż sam z siebie nie miał jakiegoś złego meczu, tak kiepska współpraca z kolegami ograniczyła jego szanse na zdobycie bramek do minimum. Ta sztuka mu się zresztą udała, tylko że z minimalnego spalonego.
Rezerwowi:
Trezeguet (27′) – 4,9
Pomimo kiepskiej oceny, jednego Egipcjaninowi odmówić nie można – zaangażowania. Nawet niewprawione oko zauważyłoby, że egipski skrzydłowy dwoił się i troił, tylko niestety jak zwykle nic z tego nie wynikało. Może jakiś trening strzelecki by się przydał?
Conor Hourihane (58′) – 6,0
Wejście CH14 ożywiło grę, ale niestety nie wystarczyło, aby zrobić różnicę. Zresztą sam Irlandczyk też zanotował konkretnego babola, kiedy zamiast oddać piłkę do rewelacyjnie ustawionego Grealisha próbował desperackiej próby strzału. Myślałem, że Jack wyjdzie z siebie.
Baston (80′) – b/o
Oho, rzucamy drugiego napastnika na ostatnie 10 minut. Desperacja. Baston nie wyglądał najgorzej, czym w sumie mnie zaskoczył.
Ja bym się nie ograniczał, bo po takiej szopce jaką odstawił AEG to jabym go na pal jak Azję albo chociaż do mostu za jajca przybił zardzewiałym gwoździem.
Jak w kolejnym meczu drużyny walczącej o utrzymanie ma zostać MotM bramkarz to co to za walka?? Chyba taka jak Gołoty z Tysonem. Nie dziwię się, że Jacek wkrfiony, ale też mógłby się opamiętać i nie pchać się taranem w trzech rywali tylko poszukać coś więcej niż faul na 40metrze, bo pierdylion wrzutek, a strzałów na bramkę ZERO. Co świadczy o jakości dośrodkowań i tu jest miejsce na pytanie Dean, co wy tam k..wa trenujecie tygodniami??