Pucharów w tym sezonie nie zdobyliśmy. Koniec wpisu. Wink, wink.
A tak naprawdę to nie koniec, ale sprawdzamy Waszą czujność i poczucie humoru. W minionym już sezonie rywalizowaliśmy na trzech frontach pucharowych: w Pucharze FA (Puchar Anglii), Pucharze Ligi (Carabao Cup) i Lidze Konferencji Europy. Najdłużej wytrwaliśmy w tym ostatnim właśnie i naprawdę nic dziwnego, że fani zaczęli ostrzyć sobie ząbki na pierwszy od 16 lat srebrny dzbanek do klubowej gabloty – pucharu za wygraną w play-offach Championship nie liczę, bo choć był wystarczająco prawdziwy, aby rozciąć łuk brwiowy Jacka Grealisha, to nie łudźmy się – nagroda za piąte miejsce w drugiej lidze nie powinna być traktowana poważnie przez klub, który obok może postawić uszaty puchar Ligi Mistrzów.
Puchar Ligi | Carabao Cup | Doszliśmy do: Trzecia runda
Dzięki spektakularnej końcówce sezonu 2022/23 i zajęciu w tabeli miejsca premiowanego grą w Europie otrzymaliśmy przywilej dołączenia do rozgrywek w trzeciej rundzie… na której zakończyliśmy nasze zmagania. Po zaliczeniu solidnej wrześniowej kampanii ligowej (porażka z Liverpoolem, a później wygrane 0-1 z Chelsea i 6-1 z Brighton) do spotkania na Villa Park (27.09.2023 r.) przystępowaliśmy w roli faworyta. Unai zdecydował się na wystawienie mocnej jedenastki, ale niestety to goście tryumfowali. Najpierw Olsen wsadził Kamarę na konia, z którego Francuz spadł, doprowadzając do bramki Garnera (0-1), a 35 minut później Tielemans zaliczył idealną asystę… do Calverta-Lewina (0-2). Dopiero pod koniec spotkania rzuciliśmy się do odrabiania strat, a wymiar porażki zmniejszył Kamara. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 1-2 dla The Toffees, a my – przynajmniej chwilowo – mogliśmy skupić się na lidze.
Niestety skrót spotkania jest niedostępny do wyświetlania poza YouTube, ale łapcie link:
Puchar Anglii | FA Cup | Doszliśmy do: Czwarta runda
4 miesiące po porażce z Evertonem mieliśmy szansę na poprawę wyników w krajowych pucharach. W ramach trzeciej rundy Pucharu Anglii mierzyliśmy się 06.01.2024 r. na The Riverside z Middlesbrough. Po doskonałym początku grudnia (pamiętne wygrane nad Manchesterem City i Arsenalem na Villa Park, tryumf nad Brentford w Londynie) zaliczyliśmy średnio udany okres świąteczny, w którym najpierw jedynie zremisowaliśmy z czerwoną latarnią ligi (Sheffield United), a później przegraliśmy z Czerwonymi Diabłami. Na domiar złego bramkę dla The Blades zdobył w 87 minucie Cameron Archer, a United wydarło nam zwycięstwo pomimo prowadzenia 2-0 przez pierwszą godzinę spotkania. Wprawdzie końcówkę grudnia osłodziliśmy sobie jeszcze, wygrywając 3-2 z Burnley, ale ogólny obraz naszej formy zdawał się budzić wątpliwości u części kibiców.
Na poprawę nastroju wygraliśmy spotkanie na The Riverside. Pomimo optycznej przewagi przez cały mecz nie nie potrafiliśmy postawić kropki nad i. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył dopiero Matty Cash w 87. minucie meczu. W barwach Boro mogliśmy przyjrzeć się dokładniej Morganowi Rogersowi, który niecały miesiąc później dołączył do nas na Bodymoor Heath.
Po losowaniu par czwartej rundy wiedzieliśmy, że nasz kolejny rywal będzie trudniejszy do pokonania. Z Chelsea mierzyliśmy się dwukrotnie – w spotkaniu na Stamford Bridge (26.01.2024 r.) padł bezbramkowy remis, a dwa tygodnie później (07.02.2024 r.) musieliśmy na Villa Park uznać wyższość gości z Londynu. Spotkanie, choć wyrównane, zakończyło się wynikiem 1-3 dla londyńczyków. Na osłodę mieliśmy pierwszą od końca grudnia bramkę Moussy Diabiego – sygnał, że Francuz nie zablokował się na amen.
Puchar Biedronki | Puchar Pasztetowej | Liga Konferencji Europy | Doszliśmy do: Półfinał
Ciekawostka – jeśli wpiszecie frazę “puchar pasztetowej” w wyszukiwarkę Google, 11 wynikiem będzie zeszłoroczny felieton red. Szymona Czy Potrzebna Nam Liga Konferencji UEFA?. Liczymy, że przed kolejnym sezonem Szymon przygotuje równie wnikliwą analizę – “Czy potrzebna nam Liga Mistrzów?”.
Z perspektywy czasu – udział w rozgrywkach europejskich na pewno był dla naszych piłkarzy wspaniałą przygodą. Podróże po egzotycznych zakątkach Europy, dramy z kibicami, których w innych okolicznościach nie mielibyśmy okazji spotkać i… wątek polski w postaci dwumeczu z Legią Warszawa. Piękne to były rozgrywki, nie zapomnę ich nigdy.
Liga Konferencji Europy – faza knock-out
Było to tak dawno temu, że część z Was pewnie zapomniała już, że zanim sezon na dobre się rozhulał, my mieliśmy za sobą już pucharowy dwumecz z piątą drużyną szkockiej Premiership, poprzednim pracodawcą naszego kapitana – Hibernian Football Club z siedzibą w Edynburgu. Było to absolutnie idealne wejście w sezon (pierwszy mecz – 23.08.23 r., rewanż – 31.08.2023 r.), który pozwolił nam na rozkręcenie się i złapanie rytmu z docierającym się jeszcze składem. Dwumecz zakończył się zdecydowanym zwycięstwem The Villans – w Edynburgu padł wynik 0-5 (Watkins x3, Bailey, Luiz), a w Birmingham 3-0 (Duran, Bailey, Cash). Jedyne, czego zabrakło, to chyba tylko bramka Johna McGinna. Warto tu też odnotować, że pomimo bardzo niekorzystnego wyniku w dwumeczu kibice Hibernian jeszcze długo po końcowym gwizdku w Birmingham śpiewali i oklaskiwali swoich piłkarzy. Śmiem twierdzić, że kontakt z takimi fanami dał naszym kibicom sygnał i podwaliny do stworzenia TWIERDZY VILLA PARK NIEZDOBYTEJ W 17 KOLEJNYCH SPOTKANIACH. Howgh, powiedziałem.
Liga Konferencji Europy – faza grupowa
Ależ to była radość, kiedy pierwszego września 2023 r. w Monako rozlosowano grupy Ligi Konferencji. Aston Villa na polskiej ziemi! Ależ to będą emocje! I były! Pomiędzy 21 sierpnia a 14 grudnia rozegraliśmy 6 spotkań fazy grupowej i w zasadzie do ostatniej kolejki nie byliśmy pewni bezpośredniego awansu do rundy knock-out. Wszystko z powodu falstartu w Warszawie.
21.09.2023 r. – Legia Warszawa 3-2 Aston Villa
Paweł Wszołek wprawił nas w osłupienie, wyprowadzając Legię na prowadzenie już w 3. minucie spotkania. Do tego ten tumult na trybunach, atmosfera, której nasi piłkarze zdecydowanie się nie spodziewali. Czy zmiękły im odrobinę kolana? Pomimo szybkiej odpowiedzi (Duran, 6. minuta) to Legia cieszyła się ostatecznie z trzech punktów, a wobec równie zaskakującego wyniku w Mostarze (Zrinjski 4-3 AZ Alkmaar) po pierwszej kolejce układ w tabeli grupy E z pewnością zaskoczył wszystkich.
05.10.2023 r. – Aston Villa 1-0 Zrinjski Mostar
Nieważne jak, trzeba ten mecz wygrać – z takim nastawieniem podchodziliśmy wszyscy do spotkania z bośniackim klubem na Villa Park, jednocześnie licząc, że różnica klas będzie widoczna na boisku. Może i była widoczna – 75% posiadania, 27–3 w strzałach, 9–1 w strzałach celnych – ale zupełnie nie przekładała się ona na wynik. Dopiero w czwartej minucie czasu doliczonego piłka znalazła w polu karnym nieoczywistego bohatera – John McGinn dał nam zwycięstwo po strzale głową z dośrodkowania Matiego Casha!
26.10.2023 r. – AZ Alkmaar 1-4 Aston Villa
Po niemałej dramie w Alkmaar z udziałem kibiców, piłkarzy a nawet właściciela Legii spodziewaliśmy się trudnego meczu w Holandii. Szczególnie, że układ tabeli był po dwóch kolejkach był płaski jak stół – wszystkie zespoły miały po trzy oczka. Okazało się, że nie taki diabeł straszny i przespacerowaliśmy się z lekkością po naszych przeciwnikach (Bailey, Tielemans, Watkins, McGinn, a dla Holendrów – Sadiq). Po trzech kolejkach wydawało się jasne, że naszym głównym rywalem do bezpośredniego awansu do fazy pucharowej będą nie piłkarze AZ, a Legioniści, którzy znów zdobyli komplet punktów i wrócili na pierwszym miejscu tabeli grupowej.
09.11.2023 r. – Aston Villa 2-1 AZ Alkmaar
Holendrzy szybko mogli zrewanżować się za porażkę na swoim terenie. My byliśmy wprawdzie właśnie w środku serii kolejnych wygranych na Villa Park z rzędu, ale dopiero co (05.11.2023 r.) polegliśmy na obiekcie Nottingham Forest. Wiedzieliśmy, że kluczowym dla sukcesu w rywalizacji z Alkmaarem będzie upilnowanie ich czołowego snajpera – Vangelisa Pavlidisa. Niestety, to właśnie Grek otworzył wynik spotkania w 52. minucie. My jednak odpowiedzieliśmy trafieniami Diego Carlosa i Olliego Watkinsa i mogliśmy cieszyć się z końcowego sukcesu.
30.11.2023 r. – Aston Villa 2-1 Legia Warszawa
Przedostatnie spotkanie fazy grupowej zdaniem większości śledzących LKE miało zadecydować o końcowym układzie tabeli w grupie E. Na Villa Park przyjechała jedyna drużyna, która zdołała wyrwać punkty The Villans – Legia Warszawa, która zdaniem niektórych – głównie polskich – komentatorów mogła zostać czarnym koniem rozgrywek. Szybka bramka Diabiego (4. minuta) i zdobyty w ekwilibrystyczny sposób gol Alexa Moreno pozwoliły na pokonanie warszawskiej drużyny, która zdołała jednak odpowiedzieć golem Ernesta Muciego. Albańczyk zdobył w dwóch meczach przeciwko Aston Villi łącznie trzy gole i chyba głównie w ten sposób wypracował sobie transfer do ligi tureckiej, gdzie w 13. występach ligowych trafiał później do siatki rywali… również łącznie trzykrotnie.
14.12.2023 r. – Zrinjski Mostar 1-1 Aston Villa
Owidiusz napisał, że koniec wieńczy dzieło i ja też tak napisałem… w kontekście przyklepania dwumeczu z Hibs. Sentencja rzymskiego poety pasuje idealnie i tutaj – bowiem potrzebowaliśmy punktu na terytorium Zrinjskiego, aby awansować z pierwszego miejsca do dalszej fazy rozgrywek. Scenariusz spotkania do złudzenia przypominał pierwsze starcie obu zespołów – Villa przeważała, kontrolowała spotkanie, ale nie potrafiła znaleźć drogi do siatki bośniaków. Po godzinie gry nastąpiło przełamanie – i to podwójne, bo Aston Villa strzeliła pierwszą bramkę spotkania, a Nicolo Zaniolo zaliczył swoje pierwsze trafienie w barwach Claret & Blue. Włoch czekał na nie aż 17 spotkań, więc musiał poczuć znaczną ulgę – niestety okazało się, że do końca rozgrywek nie poprawi znacznie swojego bilansu, Zaniolo strzelił w sezonie 2023/24 łącznie zaledwie 3 bramki. Warto tu odnotować, że Bośniacy odpowiedzieli jeszcze pięknym golem Malekinušića z 87. minuty, ale nie wpłynął on na układ tabeli – wygraliśmy grupę!
Liga Konferencji Europy – faza pucharowa
Po dobrych występach w fazie grupowej, w których wykazywaliśmy się nie tylko klasą sportową, ale i nieustępliwością i umiejętnością wykorzystania atutu własnego boiska, wyrośliśmy na faworytów rozgrywek, które… coraz bardziej zaczynały nam się podobać. Tym bardziej, że faza grupowa odsiała część słabszych zespołów i w grze pozostały większe firmy – jak Fiorentina, Fenerbahce, Ajax…
1/8 finału Aston Villa – Ajax
07.03.2024 r. – Ajax 0–0 Aston Villa
14.03.2024 r. – Aston Villa 4–0 Ajax
Wspomniany powyżej Ajax był naszym pierwszym przeciwnikiem w kolejnej fazie rozgrywek. Pomimo że nasi przeciwnicy nie notowali udanego sezonu, wielu kibiców z szacunkiem wypowiadało się o Holendrach. Bądź co bądź, to utytułowana drużyna, otrzaskana w rozgrywkach europejskich. Ba! Ajax aż czterokrotnie tryumfował w Lidze Mistrzów, więc dla romantyków futbolu starcie w 1/8 finału było niemałą gratką. W pierwszym spotkaniu padł wynik bezbramkowy, ale w rewanżu na Villa Park w grze była już tylko Aston Villa. Wygraliśmy zdecydowanie, aplikując drugi raz w tym sezonie cztery bramki (Watkins, Bailey, Duran, Diaby) holenderskiej drużynie.
Jako dopisek na boku potraktujcie relację ze starć naszych przyszłych rywali. Francuskie Lille pewnie odprawiło w 1/8 Sturm Graz (3-1 w dwumeczu), a niesamowitych emocji musiało dostarczyć starcie Olympiakosu z Maccabi Tel Aviv. Grecy polegli u siebie sromotnie (1-4), ale zdołali podnieść się w meczu wyjazdowym i wygrywając 1-6, awansowali do kolejnej rundy.
1/4 finału Aston Villa – Lille
11.04.2024 r. – Aston Villa 2–1 Lille
18.04.2024 r. – Lille 2–1 Aston Villa (3-4 karne)
Domowe spotkanie z Les Dogues, choć nie było łatwe, układało się po naszej myśli aż do 84. minuty. Wszyscy czuliśmy w kościach, że głupio stracona bramka może kosztować nas wiele nerwów w rewanżu, ale rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania. Szybko strzelona bramka Yaziciego zmusiła Emerego do zrewidowania planów na spotkanie rewanżowe, a w 68. ziścił się najgorszy możliwy scenariusz – Francuzi podwyższyli prowadzenie, a my trafiliśmy z piłkarskiego nieba prosto do piekła. Wyrwał nas z niego Matty Cash, który drugi raz w tym sezonie strzelił bramkę w 87. minucie, doprowadzając do dogrywki. W doliczonym czasie żadnej z drużyn nie udało się przechylić szal zwycięstwa na swoją stronę i czekał nas pierwszy (i jedyny jak się później okazało) konkurs jedenastek w tym sezonie. Emocji nie brakowało, kontrowersji również – Emi Martinez najpierw obronił pierwszy rzut karny, a później został ukarany żółtą kartką. Po chwili zamieszania okazało się, choć był to drugi żółty kartonik, jaki Argentyńczyk zobaczył tego wieczora, nie będzie on musiał schodzić z boiska… Serię jedenastek wygraliśmy 4-3, a najlepszy bramkarz świata jeszcze raz udowodnił swoją klasę. Ale miało go zabraknąć w spotkaniu półfinałowym…
1/2 finału Aston Villa – Olympiakos Pireus
02.05.2024 r. – Aston Villa 2–4 Olympiakos Pireus
09.05.2024 r. – Olympiakos Pireus 2–0 Aston Villa
Jeśli po tryumfie nad Francuzami szukaliście tanich lotów do Aten na finał rozgrywek Ligi Konferencji, z pewnością nie byliście w swoich działaniach osamotnieni. Ostatnią przeszkodą przed wielkim greckim finałem (lub wielką grecką fetą – jak to dowcipnie w swoich tekstach zaznaczali kol. Filip i kol. Szymon) miał być… mały grecki półfinał.
Olympiakos Pireus na swojej drodze pokonał w dramatycznych okolicznościach Maccabi Tel Aviv i tureckie Fenerbahce, ale gdzie mu tam się mierzyć z potężną Villą! Mamy lepszy skład i Pana Trenera Unaia Emerego – specjalistę od rozgrywek europejskich. Tak wszyscy musieliśmy myśleć przed pierwszym spotkaniem. Jak bardzo się myliliśmy… Może gdyby w bramce stał Martinez, a nie Robin Olsen… Może gdyby po pierwszej bramce Greków Konsa zaczął lepiej pilnować El Kaabiego… Wreszcie – może gdyby Douglas Luiz, kurwa, nie grał w Call of Duty do rana przed meczem*, najpierw nie sprokurowałby karnego, wyciągając rękę ku niebu niczym John Travolta w “Gorączce sobotniej nocy”, a później wykorzystał jedenastkę podyktowaną w 84. minucie, mielibyśmy szansę na sukces w tym dwumeczu… Ale niestety układ planet i forma Brazylijczyka zadecydowały inaczej i rewanż na Villa Park był jedynie smutnym przyklepaniem awansu przez Greków. 0–2 dla gości i ponownie możemy skupić się na lidze, kończąc nasz piękny europejski sen w Grecji. I to w Atenach. Szkoda tylko, że nie w finale.
Sezon 2023/24 – puchary – podsumowanie
W zakończonym sezonie rozegraliśmy aż 18 spotkań pucharowych! Nie licząc czasów doliczonych, dogrywki i rzutów karnych to aż 1620 dodatkowych minut spędzonych na boisku. Do tego czas spędzony na podróżach, większe ryzyko urazów… Biorąc pod uwagę, że nasz skład nie miał absolutnie żadnego doświadczenia w rozgrywkach europejskich jako kolektyw, a do tego z krajowych pucharów odpadaliśmy w ostatnich latach raczej szybko, trzeba docenić wysiłek i zaangażowanie, jakie nasi piłkarze włożyli w rozgrywki pucharowe 2023/24. Choć tego nie czytacie – dziękujemy Wam za emocje, które dzięki Waszej grze mogliśmy przeżywać. A ty, Luiz, nie graj więcej w Call of Duty przed ważnymi meczami.
Na pytanie czy nam jest potrzebna Liga Mistrzów? Odpowiadam. Tak.
Fajnie by było coś jednak w tych krajowych pucharach wreszcie zdobyć.