Mark Harrison – nowy manager Akademii | pierwszy wywiad

Aktualności Wywiady
Czas potrzebny na przeczytanie: 6 minut(y)

Tuż przed wakacjami do Aston Villi dołączyła ważna postać: Mark Harrison. Człowiek ten objął stanowisko “Academy Manager”, czyli… managera Akademii Aston Villi. Wcześniej przez lata z sukcesami piastował podobną funkcję w West Bromwich Albion. Poniżej wywiad w formie wideo, a pod nim polskie tłumaczenie tej niezwykle ciekawej rozmowy, z której dowiecie się co tak naprawdę oznacza funkcja “Academy Manager”, jakie wizje ma Harrison, a jakie władze klubu, a także czego możemy spodziewać się po szkółce Villi w przyszłości.

Mark! Niegdyś Baggie, teraz Villan. Świetnie mieć Cię w klubie! A jak Ty się z tym czujesz na tę chwilę?

Mark Harrison: Fantastycznie. Każdy przywitał mnie ciepło – od samej „góry” aż po pracowników obiektów treningowych. Sprawili, że szybko poczułem się częścią klubu. Czuję się jakbym był tu znacznie dłużej niż tylko dwa tygodnie, od których faktycznie tu jestem. Wszędzie czuć kulturę pracy pod tytułem „wszyscy pracujemy na wspólny cel”. Wywołało to u mnie wiele pozytywnych odczuć. Odbyłem już spotkanie ze sztabem, podziękowałem każdemu za to jak mnie przywitano i za otwartość jeśli chodzi o to gdzie jesteśmy z Akademią. Tak więc muszę powiedzieć, że miesiąc modowy był póki co dobry, ale poczekajmy i zobaczmy co przyniesie przyszłość.

Dobrze to słyszeć. Dlaczego Aston Villa? Dlaczego zdecydowałeś się na przenosiny właśnie do tego klubu?

Jako człowiek z tego regionu uważam, że Aston Villa zawsze była postrzegana jako prawdopodobnie największy klub w okolicy. Tradycje, historia, wygrana liga, Puchar Europy – dorastałem w tych czasach, więc zawsze czułem wielkość i tradycje tego klubu. Wydaje mi się jednak, że to co naprawdę mnie tu przyciągnęło to potencjał jaki widać w Aston Villi z tymi władzami, z tym sztabem i z wizjami, które mają. Spotykając się z nimi kilka razy w ramach procesu rekrutacji miałem bardzo dobre odczucia co do tego jak chcą dalej budować nie tylko klub, ale także Akademię. Myślę, że w wielu przypadkach mamy te same wartości. Przede wszystkim chodzi o wizję. Byłem już częścią czegoś takiego – na początku w West Bromie, z Danem Ashcroftem, który pracował tam jako dyrektor techniczny akademii piłkarskiej. Teraz gdy poznałem Christiana, Suso i Deana, wygląda to jak czteroosobowa kompania braci. Byłem też pod naprawdę, naprawdę wielkim wrażeniem jak „sprzedali” mi klub.

Ludzie słyszą „manager Akademii” i być może w środowisku piłkarskim to zupełnie jasne kim taka osoba jest, ale czy mógłbyś wyjaśnić zwykłym ludziom z czym to się wiąże? Może opowiesz coś o codziennych obowiązkach?

Świetne pytanie! Myślę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, jaki to teraz potwór! Jakieś 30-40 osób, którymi trzeba zarządzać. To wielodyscyplinarna ekipa – wliczamy w to kadrę odpowiedzialną za edukację i opiekę nad zawodnikami, personel medyczny, trenerów, analityków, pracowników operacyjnych i administracyjnych. Moim zadaniem jest sprawić, by te wszystkie oddziały ze sobą współpracowały, upewnić się, że są zintegrowane, że dobrze funkcjonują. Mam pilnować, byśmy starali się robić kolejne kroki naprzód, ale nigdy nie gubiąc myśli, że najważniejszy jest piłkarz i jego rozwój. Pilnuję więc też, by każdy zawodnik miał indywidualny plan rozwoju. Chodzi o to, żeby taki gracz poradził sobie jeśli nie dostanie się do naszej pierwszej drużyny – a to nie jest proste. Jesteśmy drużyną z Premier League, a mamy nadzieję że wkrótce będziemy także walczyć w Europie, więc będziemy rekrutować zawodników z całego świata… Z tym właśnie się mierzymy. Więc tak jak wspomniałem: mam integrować i zapewnić wspólną pracę wszystkich oddziałów w kierunku rozwoju zawodników.

Musimy się porządnie zająć działem rekrutacji. Jest kilka podstawowych zasad, w które głęboko się wierzy i o których bardzo łatwo się mówi, ale nie tak łatwo je stosować. Jeśli uporządkujesz rekrutację, opracujesz dobre plany dla piłkarzy i zatrudnisz właściwych ludzi, to ostatnim krokiem jest znalezienie właściwej drogi, więc połączenie z pierwszą drużyną jest tu bardzo istotne. Moje relacje ze sztabem pracującym na wyższych poziomach Akademii, czyli przy drużynach U-18 i U-23, oraz ze sztabem szkoleniowym pierwszej drużyny jest kluczowe. Przekonałem się w przeszłości, że jeśli uda się zbudować zaufanie, to istnieje realna szansa, że paru zawodników się przebije.

Biorąc pod uwagę to, co udało Ci się do tej pory osiągnąć i w jaki sposób to zrobiłeś: z jak wielką dumą i z jakim zestawem umiejętności przychodzisz tu, do Aston Villi? Co z tego czego nauczyłeś się po drodze możesz wnieść do tej pracy?

Myślę, że pierwsze, co należy zaznaczyć, to że to co działo się w West Bromwich Albion było wynikiem pracy wielu ludzi. Uważam, że po prostu miałem szczęście dowodzić grupą oddanych ludzi. Sądzę, że byliśmy nieugięci w kwestii tego by upewniać się, że wszystko co robimy jest spójne, a dobro zawodnika stawiane jest na pierwszym miejscu. Wszystko kręciło się wokół tego jak możemy rozwinąć danego zawodnika. Byliśmy bezinteresowni. Wydaje mi się też, że ważna jest skromność. Nigdy nie byłem gościem, który opowiadał o sukcesach WBA – chyba, że ktoś o to konkretnie pytał, ale nawet wtedy robiłem to niechętnie, bo uważam, że jakość piłkarzy powinna mówić sama za siebie. Kiedy opuszczałem West Brom to była już jakaś informacja zwrotna na temat jakości piłkarzy – w ciągu ostatnich trzech sezonów klub plasował się w pierwszej piątce jeśli chodzi o zawodników przygotowywanych do profesjonalnej gry i top 5 jeśli chodzi o reprezentantów młodzieżówki. Uważam jednak, że najważniejsze w tym wszystkim było to, że miażdżąca większość tych piłkarzy urodziła się w regionie. Byli wprowadzeni do Akademii w bardzo młodym wieku. Poza tym z czysto biznesowego punktu widzenia zostawiliśmy Akademię w dobrej kondycji – trochę zarobiła dla klubu. Są dwie perspektywy z których patrzysz na akademię – klub inwestuje gigantyczne pieniądze w akademię, więc chcesz je odzyskać, a jednocześnie „produkować” piłkarzy dla pierwszej drużyny. To wszystko było stworzone z bardzo małym budżetem – zaczynaliśmy praktycznie z niczym, z roku na rok poprawiając sytuację i doprowadzając Akademię do momentu, w którym była w stanie rywalizować w kraju, która odnosiła sukcesy na różnych turniejach zarówno w Anglii jak i za granicą. Ostatnio grali z Manchesterem City w półfinale młodzieżowego FA Cup. Wszystkich 11 piłkarzy tej drużyny urodziło się w promieniu godzinnej podróży od West Bromwich Albion, a tamci mieli w składzie trzech Hiszpanów i tak dalej, i tak dalej. Opuściłem tamto miejsce zostawiając fundamenty, na których, mam nadzieję, inni będą dalej budować.

Mówiłeś o wizji właścicieli. Jak bardzo wyczekujesz pracy z nimi, a także z Christianem Purslowem i Suso? Pytam, bo wydaje mi się, oni wszyscy razem bardzo mocno angażują się w to co chcą osiągnąć z tym klubem i myślę, że podzielasz te opinie.

Chociaż pracowałem w jednym klubie przez bardzo długi czas, miałem to szczęście że mogłem rozmawiać z ludźmi pracujący w innych klubach, w tym z dyrektorami itp., i mogłem dowiedzieć się, jak te kluby funkcjonują. Muszę powiedzieć, że praca jaką wkładają, wizja jaką mają i sposób w jaki Christian Purslow, Suso i Dean Smith ściśle współpracują, a także to ile starań wkładają w to, bym ja też był w to ściśle włączony… to wszystko jest ekscytujące. Przyznam, że jak dotąd jestem tylko i wyłącznie pod wielkim wrażeniem. Ludzie powiedzą, że ja muszę tak mówić, bo to moi szefowie, ale ja naprawdę byłem zachwycony od momentu, gdy poznałem Christiana i Suso. Wiedza na temat akademii, którą rozumieją, a także kilka małych szczegółów, które powiedzieli na temat naszej Akademii dała mi do zrozumienia, że są naprawdę wnikliwi. Czasem w klubach piłkarskich ludzie są oderwani od akademii, ale Christianowi i Suso daleko do takiego stanu rzeczy.

Wiem, że będę sprawdzany – to dobrze. Będą mnie pytać dlaczego robię to czy tamto, czy możemy coś zrobić, jak możemy coś zrobić. Ale jednocześnie wiem, że oni w takim samym stopniu chcą też dawać wsparcie we właściwy sposób i dać mi czas – bo oni rozumieją, że czas jest tu potrzebny. Ktoś powie „wiadomo, że tak powiesz, bo chcesz się chronić”. Nie. Żeby akademia osiągnęła poziom na którym regularnie będzie wydawać graczy na miarę Premier League potrzeba czasu. Sposób w jaki wpłynę na Akademię Aston Villi będzie prawdopodobnie różnił się od tego, jak ona funkcjonowała w historii – ale w żadnym wypadku nie chcę powiedzieć, że coś było tu wcześniej nie tak – po prostu ja mogę mieć zupełnie inną perspektywę. Ale wizja którą mam pokrywa się z tym czego chcą Christian i Suso. Klub jest w naprawdę dobrych rękach i czuję, że to jest ekscytujący czas dla wszystkich działów.

Nie wiem czy po tak krótkim czasie w nowej roli ustalasz już konkretne cele, ale jeśli tak to jak wyglądają te krótko-, średnio- i długofalowe cele?

Na pewno jeśli chodzi o najbliższe cele, to chcę żebyśmy mieli pewność, że wszyscy pracownicy dążą do tego samego celu i podążają za tą samą wizją. Czasem poszczególne działy się od siebie nieco oddzielają, więc jeśli chodzi o te krótkoterminowe sprawy to chcę zespoić wszystkie działy. A zamierzam to zrobić za pomocą procesu zwanego CPD – szkolenia, spotkania sztabu – żeby upewnić się, że dla wszystkich jest jasne jak ma wyglądać przyszły piłkarz Aston Villi, jak ma na to wpływać każdy z działów, i jak mają na to pracować razem. Chcę by wszyscy znali moje wymagania, wiedzieli czego oczekuję od ludzi i jaki jest plan by osiągnąć cel, który sobie postawimy.

Co do średniofalowych celów – chcę, byśmy byli konkurencyjni, abyśmy mogli rekrutować piłkarzy. Chcę by Aston Villa i jej Akademia były szanowaną marką w kraju. Żebyśmy kontaktując się z piłkarzami byli w stanie rywalizować z największymi szkółkami: Chelsea, Manchesteru City, Arsenalu czy Liverpoolu. Tak samo lokalnie – musimy zrobić wszystko, żeby Aston Villa była tym klubem w regionie, do którego wszyscy chcą przyjść. Z West Bromu do Barcelony odszedł piłkarz, który jest kibicem Villi, jego ojciec też jest kibicem Villi… takie coś nie może mieć miejsca w przyszłości.

Jeśli chodzi o cele długofalowe to dość jasne – musimy regularnie dostarczać zawodników do pierwszej drużyny. Poza tym musimy zapewnić Akademii stały rozwój, żeby wychodziła przynajmniej „na zero”, a najlepiej zarabiała, choć tutaj pojawia się kwestia tego, że jeśli będziemy topową szkółką, to tak naprawdę nie będziemy chcieli sprzedawać naszych najlepszych piłkarzy. Nie chcemy sprzedawać Jacka Grealisha, więc dlaczego mielibyśmy chcieć w przyszłości sprzedawać graczy, którzy się przebiją?

Dodaj komentarz