“Mam horom primierligę”, czyli wirus opanowuje piłkę

Aktualności HOT! Premier League Publicystyka
Czas potrzebny na przeczytanie: 3 minut(y)

To było do przewidzenia. Dziwi tylko, że dojście do decyzji o zawieszeniu rozgrywek zajęło aż tyle czasu. Chociaż jak się tak zastanowić nad kasą, która jest w grze, to w sumie nie zaskakuje. Wciąż jednak oburza. Poniżej kilka słów o obecnej sytuacji, początkach problemu w Anglii, oficjalnych decyzjach i sytuacji Aston Villi.

Where it began, I can’t begin to knowing

Najpierw był zawodnik Hannoveru 96, potem piłkarz Juventusu, ale kiedy świat obiegła informacja, że koronawirusem zakażony jest Evangelos Marinakis – właściciel Nottingham Forest i Olympiakosu Pireus – jasnym stało się, że potwierdzenie obecności SARS-CoV-2 u piłkarza/trenera/pracownika sztabu/członka zarządu któregoś z klubów na Wyspach jest tylko kwestią czasu. Zwłaszcza, że Marinakis odwiedzał ostatnio stadion Nottingham podczas meczu z Millwall, a do tego kibicował Olympiakosowi podczas starcia z Arsenalem w ramach Ligi Europy. Padło na klub z Londynu – najpierw odwołano przełożony już raz mecz z Manchesterem City, by wszyscy związani z Arsenalem mogli przejść pełną kwarantannę, a potem dowiedzieliśmy się, że test Mikela Artety, managera londyńczyków, miał pozytywny wynik.

Hands, touching hands

Niby już 5. marca zakazano piłkarzom Premier League podawania sobie rąk, ale nie uchroniło ich to od rozprzestrzeniającego się wirusa. Choć zapewne ograniczyło jego zasięg.

Tego samego dnia, którego dowiedzieliśmy się o Artecie, Chelsea ogłosiła, że koronawirusa ma Callum Hudson-Odoi. Wcześniej Brendand Rodgers oznajmił, że trzech piłkarzy Leicester City przechodzi kwarantannę, ponieważ wykazywali objawy kojarzone z COVID-19. W sumie: 2 drużyny z potwierdzoną obecnością koronawirusa i 1 zgłaszająca możliwość istnienia problemu. Dorzućmy do tego fakt, że w minioną środę na Anfield pojawiło się Atletico Madryt. Co prawda nie ma informacji, że w drużynie Simeone ktoś jest zakażony, ale sam fakt przyjazdu tłumu kibiców (ok. 3 000 osób) z Madrytu do Liverpoolu to już powód do niepokoju (w mieście Beatlesów odnotowano od tego czasu 10 nowych przypadków wirusa). W końcu w kwestii wirusa Hiszpania powoli goni Włochy, a Madryt jest największym siedliskiem wirusa w ojczyźnie Pepe Reiny. Dotarliśmy do punktu, kiedy władze Premier League nie mogły dłużej trzymać się komunikatu “gramy, ale przy pustych trybunach”. Padła decyzja o zwołaniu pilnego spotkania ludzi zarządzających piłką nożną w Anglii.

Dziś wiemy, że oprócz wymienionych wcześniej w tekście zakażonych/izolowanych osób, kwarantannę przechodzi cały pierwszy skład i sztab szkoleniowy Evertonu, Artur Boruc i 4 członków ekipy trenerskiej Bournemouth (wykazywali objawy), a także Benjamin Mendy (jeden z członków jego rodziny wykazywał objawy).

And when I hurt

Wróćmy jednak do kwarantanny w Leicester City FC. Wczorajsze ogłoszenie Rodgersa było niepokojące dla wszystkich związanych fizycznie czy emocjonalnie z Villą – The Claret and Blue mierzyli się przecież z Leicester w poniedziałkowy wieczór! Teoretycznie piłkarze, o których mówił Rodgers byli odsunięci od reszty drużyny – ale nie wiemy czy izolacja nastąpiła wystarczająco szybko. Dziwi fakt, że Aston Villa nie wydała do tej pory żadnego oświadczenia dotyczącego procedur podjętych przez klub. Logicznym krokiem wydaje się kwarantanna, ale póki co o niczym takim nie poinformowano.

Oprócz Leicester na AV bezpośrednio wpłynęła też wiadomość o tym, że wirusa ma Callum Hudson-Odoi. Na sobotę, 14. marca, zaplanowany był bowiem mecz z Chelsea. W zaistniałej sytuacji jasnym było, że spotkanie nie może się odbyć, bo The Blues muszą natychmiast poddać się kwarantannie. Przy tej okazji warto poinformować, że kiedy już zapadła oficjalna decyzja o odwołaniu tego meczu Aston Villa przekazała całe przygotowane na ten mecz jedzenie bezdomnym.

Hurting runs off my shoulders

“Oficjalna decyzja” to kluczowy zwrot w całym tym zamieszaniu. Jeszcze w czwartek stanowisko władz Premier League brzmiało: “sezon zostanie dograny do końca bez przerwy, ale mecze będą się odbywać bez udziału publiczności.” Dla wielu było to sporym zaskoczeniem, bo wiele lig w Europie zdążyło już “wcisnąć pauzę”. Po ogłoszeniach na temat Artety i Hudsona-Odoi władze Premier League nie mogły dłużej zwlekać i w końcu 13. marca ok. 12:00 pojawiła się informacja:

Władze Premier League, Football Association, English Football League oraz Women’s Super League jednogłosnie podjęły decyzję o zawieszeniu wszystkich profesjonalnych rozgrywek piłkarskich w Anglii do 4. kwietnia. Rozgrywki zostaną wznowione jeśli sytuacja na to pozwoli.

Jednocześnie mimo gęsto wypełnionego kalendarza działacze będą chcieli przełożyć opuszczone mecze na inny termin (włączając w to mecze drużyn młodzieżowych). Sytuacja jest o tyle problematyczna, że 12. czerwca planowo mają rozpocząć się Mistrzostwa Europy. Federacje naciskają na władze UEFA by przełożyć turniej na przyszły rok, a zyskany dzięki temu zabiegowi czas poświęcić na dokończenie rozgrywek ligowych (stanęły już wszystkie najsilniejsze ligi w Europie oraz wiele mniejszych). UEFA wciąż stawia opór i ciągle mówi o rozgrywaniu EURO bez kibiców. Nienawiść kibiców i działaczy do UEFA chyba sięga już w tym momencie zenitu. Kłopot w tym, że aby przełożyć EURO na 2021 rok potrzebne jest jeszcze porozumienie z FIFA. Dlaczego? Otóż w czasie, kiedy w 2021 roku miałyby się odbyć przełożone Mistrzostwa Europy, FIFA planuje rozegranie Klubowych Mistrzostw Świata.

Na rozwiązanie tej sytuacji wciąż musimy poczekać, tak samo jak na konkretne informacje na temat tego co stanie się, jeśli Premier League nie dogra sezonu. Liverpoolowi brakuje tylko dwóch wygranych do “przyklepania” tytułu mistrzowskiego – wciąż jednak istnieją matematyczne szanse na zdobycie mistrzostwa Anglii przez inną drużynę, więc przyznanie tytułu spowodowałoby protesty. Kto miałby spaść do Championship? Co z awansami stamtąd właśnie? A miejsca w europejskich pucharach? Na odpowiedzi na te pytania jeszcze poczekamy. Obyśmy tylko mogli jak najszybciej z pełnym przekonaniem zaśpiewać “Good times never seemed so good!”

4 razy skomentowano ““Mam horom primierligę”, czyli wirus opanowuje piłkę

    1. Jest szansa że McGinn i Wesley wrócą do gry na zakończenie sezonu. Jesli do takiego wgl dojdzie, a jeśli dojdzie to będzie mnóstwo niespodzianek

  1. Myślę, że liga nie zostanie dokończona, wróżę anulowanie sezonu ( i dobrze, dla nas ). Euro na grudzień? W sumie ciekawa opcja, ale później mamy w harmonogramie Puchar Narodów Afryki – w styczniu 2021 😀 To będzie dziwny sezon 20/21

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *