Liverpool – Villa | appetizer 10.04

Mecze Premier League
Czas potrzebny na przeczytanie: 3 minut(y)

Wesołego “po świętach”! Zakręciłem się gdzieś między serniczkiem i makowcem i nie udało mi się ukończyć zapowiedzi spotkania z Fulham. Tym razem, solidnie wywołany przez Filipa, zamierzam stanąć, a przynajmniej kucnąć na wysokości zadania.

Bez zbędnych żartów odnośnie tego, co zwykle robimy kucając – zapraszam na zapowiedź spotkania Liverpol – Aston Villa, które już za kilka godzin rozpocznie się na Anfield.

Jack Kontuzjeash

Jack wraca! Powtarzam, Jack wraca! – tak pisałem tydzień temu. Na moje szczęście nie udało się tego opublikować.

W siedmiu meczach bez naszego kapitana gra trochę zgrzytała – tak powiedziałby ktoś, kto lubuje się w eufemizmach. Ktoś, kto ma w zwyczaju używać bardziej dosadnych określeń, mógłby powiedzieć np. że oczy mu krwawiły, patrząc na nasze poczynania pod bramkami rywali.

Niestety doszły nas słuchy, że Grelosz będzie pauzował znacznie dłużej, niż wcześniej zakładaliśmy – enigmatyczne tłumaczenia, że mechanizm urazu jest bardziej skomplikowany niż przy kontuzjach mięśniowych wprowadzają tu tylko więcej chaosu.

Inne szpitalne doniesienia – Wesley jeszcze zbiera się do kupy po odniesieniu drobnego urazu kolana w meczu U23, a Kortney Hause powinien być gotowy do gry.

W infirmerii, w której nikt nie leży sam, odpoczywają Joe Gomez, Jordan Henderson, Joel Matip, Divock Origi i Virgil van Dijk.

Liverpool – Villa | S U P E R J O H N M C G I N N

Chcesz Ginusia obok siebie podczas wszystkich ważnych meczów, ponieważ jest tak dobry.

Trzy bramki w dwóch spotkaniach w tym jeden absolutny belter – efektowne trafienie przewrotką – to dorobek SJMG z minionej przerwy na mecze reprezentacji. Między innymi dzięki rewelacyjnej formie naszego pomocnika Szkocja rozsiadła się wygodnie na drugiej pozycji w grupie F eliminacji do MŚ 2022.

Wiecie, jak Klopsik skomentował swoje ekwilibrystyczne trafienie w meczu z Austrią?

Cieszę się, że nie skręciłem karku. Zaskoczyło mnie, że umiem się tak zgiąć.

Powyższy akapit powstał na potrzeby tekstu o Fulham, ale o Klopsiku zawsze miło się czyta, więc zostawiam.

Liverpool – Villa | Forma

Uuuuh! Gdzie by tu w ogóle zacząć? Może w samym sercu stadionu położonego przy Anfield Road. Zasiądźmy na słynnym The Kop, nie traktujcie tego “samego serca” tak dosłownie. Ej, ty tam – złaź z murawy! Wynocha z koła środkowego!

Liverpool rozczarowuje u siebie w lidze. Kto zgadnie, kiedy ostatnim razem zeszli z własnej murawy z jakimkolwiek dorobkiem punktowym?

Werble.

Siedemnastego stycznia. Udało im się wówczas wywalczyć punkcik w spotkaniu z Manchesterem United. Od tamtej pory zanotowali sześć kolejnych porażek: z Burnley, Brighton, Manchesterem City, Evertonem, Chelsea i ostatnio z Fulham. Niepojęte!

Nasza forma bez przywołanego w pierwszym akapicie Grealisha jest zagadką. Nie da się ukryć, że gramy trochę piach, ale wtedy wjeżdża książę pustyni na białym wielbłądzie i w końcówce wygrywamy – czy to z Crystal Palace, czy z Arsenalem, czy w końcu z Fulham – Trezeguet ma dziwną umiejętność pojawiania się wtedy, kiedy najbardziej go potrzebujemy.

Patrząc w punkty – szału nie ma. Pięć oczek w pięciu meczach, do tego wstydliwa porażka z Sheffield United. Gdybym miał typować zwycięzcę dzisiejszego starcia, wskazałbym na gospodarzy.

Warto jednakże pamiętać, że w meczach u siebie, The Reds mają problemy ze zdobywaniem goli, a nasza defensywa spisuje się znakomicie – mamy najwięcej w Premier League czystych kont w meczach wyjazdowych.

Liverpool – Villa| Podsumowanie

Jedenastki obu zespołów wg Guardiana

Wynik spotkania na Villa Park z całą pewnością wpłynie na zaangażowanie piłkarzy na boisku. Z jednej strony będziemy mieli podrażniony zespół, który w ubiegłym sezonie w cuglach wygrał ligę, a z drugiej czarnego konia tegorocznych rozgrywek. Tych, którzy mistrza pobili 7–2. Tych, którzy jeśli dziś zaaplikują mu dwie bramki, na zawsze zapiszą się w historii – bo nikt nigdy nie strzelił Liverpoolowi więcej niż osiem w jednym sezonie. Tych, na których nikt nie stawia, a którzy bez swojego lidera dzielnie pchają bordowo-niebieski wózek.

Double nad Liverpoolem? Kiedy, jeśli nie teraz? Czytasz, Trezeguet?

UTV.

Dodaj komentarz