Dawno już nie analizowałem dokładnie poczynań Villi (głównie ze względu na brak czasu), ale że akurat trafiła się przerwa reprezentacyjna i trochę luzu w grafiku… Nie będzie tu wielu szerokich analiz. Mam dla Was tylko dwa krótkie klipy. Ale za to pokazują bardzo wyraźnie dlaczego w tym sezonie jest tak dobrze – czyli po prostu widać na nich, co dobrze działa. Oczywiście to tylko dwie wyizolowane sytuacje, ale te rzeczy się powtarzają (musicie mi wierzyć na słowo). Poza tym do rozegrania jeszcze mnóstwo meczów i przeciwnicy mogą znaleźć na Villę sposób. Ale nawet mimo to gra Aston Villi napawa wielkim optymizmem.
Zanim zaczniemy: czytanie opisów nie jest absolutnie konieczne – oznaczenia na klipach są bardzo wyraźne i dotyczą najważniejszych elementów dwóch przeanalizowanych sytuacji. Tekst jednak pozwoli Wam dokładnie zrozumieć co widać na klipie, dlaczego to jest ważne i jakie można wyciągać z tego informacje i wnioski.
Gra w obronie
Bywa, że nie jest idealna. Czasem jeszcze coś się pomiesza. Ale jeśli obrońcy Villi się skoncentrują, to potrafią zagrać naprawdę świetne zawody. I przede wszystkim grają wtedy jako kolektyw, a nie czterech gości, których ktoś wystawił obok siebie.
Zanim odtworzycie poniższe wideo, trochę wyjaśnień: w tej sytuacji warto zwrócić uwagę na to, jak reaguje linia obrony (połączeni czerwonymi znacznikami) na to, że Lacazette (nr 9, zaznaczony na żółto) uwalnia się spod krycia. Mings widząc, że McGinn doskakuje do Saki (również podświetlony na żółto) opuszcza swoją pozycję, by naciskać na Lacazette’a. I teraz najważniejsze: choć osobiście mam problemy z zaufaniem Targettowi, to tutaj zachował się doskonale. Na klipie zaznaczyłem jego natychmiastową reakcję na wyjście Mingsa – lewy obrońca AV szybko zerknął co się dzieje po jego stronie boiska przy linii bocznej, po czym spokojnie obserwował przestrzeń powstałą w wyniku wyjścia Mingsa, zachowanie Saki orazreakcje kolegów z drużyny na to co się dzieje. Ostatecznie podjął dobrą decyzję by zostać w tym samym miejscu w którym był. W ten sposób Willian był wciąż w zasięgu, a jeśli chodzi o Sakę, to cały czas obserwował też Konsa i to właśnie on koniec końców zaasekurował “dziurę” po Mingsie”. Jednocześnie za Saką zbiegł do środka Trezeguet (brawo!). Zwracam uwagę, że blok obronny musiał reagować szybko i podejmować decyzje natychmiastowo, a do tego nie widać było żadnych prób komunikacji (typu pokazywanie rękami itp.).
Wyjście Mingsa i asekuracja Konsy zawęziła nieco blok obronny (z 4 zawodników zrobiło się nagle 3), w związku z czym na skrzydłach powstały duże przestrzenie. Ale nie były one zagrożeniem, i tu kolejne brawa. Zauważcie, że przyklejając się do Lacazette’a Mings zablokował mu natychmiast możliwość rozegrania po trójkącie z Saką, który wbiegł w przestrzeń powstałą po ruchu Mingsa. W tej sytuacji Lacazette mógłby szukać podania do Tierneya (lewe skrzydło Arsenalu) lub Williana (prawe), wokół których – jak pisałem – wytworzyły się duże przestrzenie. I tu przechodzimy do reakcji całego zespołu: Lacazette nie miał jak do nich zagrać bezpośrednio, bo możliwość gry do boku zablokowali mu Douglas Luiz i Jack Grealish. Francuz został z jedną opcją podania – do tyłu. Koniec końców następne podanie trafiło do Williana, ale zmuszenie Lacazette’a do przegrania piłki przez Bellerina poprzez odcięcie możliwości innego rozegrania dało piłkarzom Smitha dodatkowy czas na reorganizację struktury. Tylko odebranie piłki byłoby lepszym rezultatem działań defensywnych Villi.
To wszystko co zadziało się przez tych kilka sekund (a jak widzicie, było to dość złożone) musiało być wypracowane na treningach. Wszystko na pełnym automacie, po prostu nie było czasu na to, żeby się zastanawiać. Można się zastanawiać na ile to schemat wyćwiczony pod Arsenal, a na ile ogólny, ale to nie jest tu ważne. Najistotniejsze, że taką grę obronną ogląda się świetnie, a przede wszystkim utrudnia ona życie rywalom.
Żeby być fair – tak, to ten moment, gdzie chwilę później pojawiła się seria dośrodkowań i kotłowało się w polu karnym Villi. Tyle, że nie wynikało to z błędów w grze defensywnej jako takiej, a po prostu Willian był szybszy od Targetta. Jednak przez to, że w poniższej sytuacji piłkarze AV działali w tak zgrany sposób, to żadne późniejsze dośrodkowanie nie było straszne, bo cały blok defensywny i linia pomocy były rozmieszczone w sposób zorganizowany i każdy mógł spokojnie wykonywać swoje zadania w obronie, przy każdym dośrodkowaniu oddalając piłkę od bramki Martineza.
Gol na 0:2
Ta bramka to był majstersztyk. Była jak Shelby GT z ’67 na zlocie klasyków. Jak idealnie wypieszczony diament na drogim pierścionku.
Barkley wykonał rzut rożny, podanie nie dotarło do nikogo z AV, ale Cash zebrał drugą piłkę. I tu następuje seria fantastycznych wydarzeń.
1. Cash bardzo dobrze wybiera do kogo podać. Jednocześnie Barkley wycofuje się z narożnika na linię spalonego i krąży tam, korzystając z wolnej przestrzeni i pokazując się partnerom do gry.
2. Douglas Luiz pokazuje się do podania. Widząc, że piłka kierowana jest do niego szybko skanuje boisko (zaznaczone na klipie) przed otrzymaniem piłki i dostrzega Barkleya (podświetlony na żółto), który na to właśnie liczył. To bardzo ważne, bo dzięki swojemu zachowaniu Douglas Luiz w momencie przyjmowania piłki nie zastanawiał się dopiero co ma z nią zrobić – on już doskonale wiedział jaki ma być następny ruch. Tak grają topowi zawodnicy na świecie. No i znów mamy nić porozumienia bez okrzyków i gestów między piłkarzami Villi. Po prostu znaleźli się wzrokiem w tym krótkim momencie.
3. Luiz posyła piłkę za plecy obrońców Arsenalu, Barkley w idealnym momencie startuje do podania. Jednocześnie balansujący na granicy spalonego Watkins (zaznaczony na żółto) wyczekuje odpowiedniej chwili i również rusza w pole karne.
4. Watkins zachował się perfekcyjnie. Wbiegł między Gabriela (6) i Tierneya (3) i zwodził obu do samego końca. Przyjrzyjcie się dokładnie jego zachowaniu. Najpierw zaczyna nabieg niejako równo z Gabrielem. Obrońca Arsenalu spojrzał na niego tylko kątem oka, po czym “badał sytuację” wyciągnięciem ręki. W końcu Watkins zrobił jeden ruch, który wytworzył mu sporo (jak na pole karne) przestrzeni i pozwolił swobodniej strzelić: wyciągnął rękę i dotknął Gabriela, jednocześnie zmieniając kierunek nabiegu – zaczął biec w stronę środka bramki, a nie – jak wcześniej – na bliższy słupek. Na filmiku zrobiłem pauzę i zbliżenie, żeby można to było łatwiej dostrzec. Dotknięcie Gabriela z jednoczesną zmianą kierunku nabiegu poskutkowało tym, że obrońca Kanonierów był przekonany, że ma Watkinsa cały czas tuż za sobą. Tymczasem napastnik uwolnił się od Gabriela, jednocześnie cały czas będąc przed piłką w stosunku do Tierneya. Na koniec bezbłędnie wykorzystał idealne podanie Barkleya. To jest właśnie ta “truskawka na torcie”.
Wiecie co mnie jeszcze cieszy w tej akcji? Pokazywanie się do gry. Villa miała z tym spory problem w poprzednim sezonie. Teraz w końcu jest jakiś ruch bez piłki. Oby tak dalej.
Sztosiwo materiał. Gra obronna zasługiwała na pochwałę. Po takim zbliżeniu na ten element na analizie jeszcze lepiej widać, co było dobrze. A co nie grało w meczach z Leeds i Soto?