Udało się nie przegrać piątego spotkania z rzędu! Ostatnio straciliśmy dwie bramki po naszych rzutach rożnych, więc dzisiaj straciliśmy bramkę po naszym karnym. Litości!
Oceniamy w skali 1-10. Ocena danego zawodnika jest wyłącznie subiektywnym odbiorem redakcji, można się z nią nie zgadzać, a polemika w komentarzach będzie mile widziana.
Emi Martinez – 7
Emiliano zagrał dobre spotkanie, ale niewiele mógł zrobić przy obydwu bramkach. Natomiast w drugiej połowie uratował nas parując strzał na słupek po przepięknej robinsonadzie.
Lamare Bogarde (45′)– 4
Już naprawdę nie było komu wyjść na prawą obronę, więc szansę znów dostał Bogarde. Totalnie nie potrafił się porozumieć z Baileyem. Na plus jego akcja, która zaowocowała rzutem karnym.
Diego Carlos – 3
Gdzie był Carlos jak padały bramki dla Orłów? Nie wiem, choć się domyślam. W drugiej połowie wciąż grał bardzo przeciętnie, a jego kiksy nie dziwią już nawet Martineza.
Pau Torres – 5
Rozpoczął akcję na 1:1. Bardzo dobry przegląda pola i nienajlepsze zachowania w obronie. Szczególnie słabo wyglądała akcja, gdzie stracił piłkę na połowie Crystal Palace i sytuację musiał faulem ratować Maatsen.
Ian Maatsen – 4
A propos Holendra, to niby coś tam próbował do przodu, ale niewiele z tego wynikało. Raz wybiegał z piłką w aut, innym razem dośrodkowywał do bramkarza.
Ross Barkley – 6
Odbiór-strata-odbiór-strata i tak w koło Macieju. Zdobył bramkę po rzucie z rożnym. Widocznie McPhee uznał że będziemy grać ten sam wariant rzutu rożnego aż do skutku. Cóż straciliśmy w ten sposób trzy bramki, ale w końcu jedną zdobyliśmy. Well done, Austin!
Youri Tielemans – 3
Nie strzelił karnego, by po chwili wrócić w swoje pole karne i tylko obserwować jak nam strzelają bramkę na 2:1. Póżniej zupełnie zgasł i truchtał w miejscu, lub kiedy miał piłkę rozmyślał przez 10 minut każdy wariant. Ostatecznie zdobył asystę, ale powiem to głośno. Tęsknię za Douglasem Luizem.
John McGinn (69′) – 5
Dał asystę, ale poza tym niewiele dodawał do gry naszego zespołu. Kilka razy utrzymał się przy piłce co w tym meczu często się nie zdarzało, bo o rozwoju akcji najczęściej decydował chaos.
Morgan Rogers (82′) – 4
Piłka go nie słuchała i uciekała na kilka, kilkanaście metrów. Bardzo przewidywalny i bez pomysłu. Do tego po świetnej akcji Leona nie był w stanie trafić do bramki z metra. Chwilę później się zrewanżował doskonałym podaniem do Watkinsa.
Leon Bailey (82′) – 5
Jak go ocenić? Pierwsze cztery kontakty z piłką to cztery straty. Potem zaczęło być lepiej bo strzelił w spojenie prawą nogą, by po chwili zostać sfaulowanym w polu karnym Orłów. Szkoda tylko, że sam się nie wziął za wykonanie wyroku. Początek drugiej połowy to jego wejście jak za starych dobrych lat. Z każdą minutą grał coraz lepiej. Między innym dzięki współpracy z Cashem. Bailey jest jaskółką nadziei na poprawę naszej gry.
Ollie Watkins – 6.5
Sprzedałem Watkinsa w Fantasy Premier League, więc strzelił bramkę. Można by narzekać, że zbyt rzadko dostaje dobre piłki, ale dzisiaj miał co najmniej trzy i wykorzystał jedną. Przy pozostałych zastanawiał się tak długo, że dinozaury zdążyły się wykluć i wyginąć, a Lacroix zdążył się narodzić, przejść całą ścieżkę rozwoju w Sochaux, trafić do Wolfsburga, a stamtąd do Crystal Palace, wrócić we własne pole karne i zablokować Watkinsa.
Rezerwowi:
Matty Cash (od 46′) – 5
Lepszy od Bogarde, ale czy znacząco lepszy? Lepiej na pewno wygląda jego współpraca z Baileyem.
Jhon Duran (69′) – 5
Najwyższy czas by dostał szansę od pierwszej minuty, bo granie z ławki przestało przynosić wymierne korzyści dla klubu.
Lucas Digne (69′) – 5
Liczyłem na to, że jeśli wejdzie to wreszcie zacznie się dziać na naszym lewym skrzydle. Niestety dostosował się poziomem do Maatsena.
Jaden Philogene (82′) –bez oceny
Przypomina kontuzjowanego Baileya, pomysły te same, a wykonanie szkoda gadać.
Emi Buendia (82′) – b/0
Udało mu się wpisać do protokołu meczowego dzięki żółtej kartce. Generalnie ciało obce na boisku, już bym wolał Glenna Whelana, albo Agbonlahora, każdy by stworzył większe zagrożenie pod bramką niż Buenda.
Ocena Unaia Emery’ego – 4
Pod wodzą Unaia wyglądamy coraz gorzej. Z meczu na mecz widać frustrację Baska i zero pomysłów, jak te nerwy zmienić na strategiczną ewolucję. Nasza gra w obronie w tym sezonie to żart, bo zachowaliśmy w lidze czyste konto tylko raz w meczu z Manchesterem United. Czyżby piłkarze byli już trochę zmęczeni stylem Unaia, czy Emery coś jeszcze wymyśli czy powoli…
Każdy zespół wpada w dołek. Jak z niego wyjść. To zadanie dla trenera, ale zwalnianie go w tej chwili to szaleństwo. W obronie wygladamy fatalnie i po częsci obwiniam tu Monchiego z Emerym, bo wydali chybioną fortunę na lewą stronę, a tymczasem prawa jest dziurawa i brakuje zabezpieczenia dla nieruchawych stoperów. Jeszcze miesiąc temu po stracie gola byłem pewny, że wbija dwa i jakoś to będzie. Tymczasem opłakany stan naszej ofensywy odzwierciedla gra Baileya. Nic mu nie wychodzi strata goni stratę, ogrywają go jak juniora, a jak nawet się jakimś cudem przedrze to wykończenie jest fatalne. Już za chwilę tęsknota za Luizem może być lekko ukojona. Mecz z Juve i pooglądasz wyczyny tego brazileiro…siedzącego na trybunach z litości dali mu poudawać kontuzję.