Zapraszam na krótki tekst z serii “Gdzie oni są”. Tym razem edycja bardzo aktualna, opowiem bowiem o losach piłkarzy, którzy opuścili nas w minionym oknie transferowym.
Ponieważ od śledzenia losów zawodników wypożyczonych są inne miejsca, skupię się tu wyłącznie na zawodnikach, którzy opuścili nas na dobre.
Moussa Diaby – Al Ittihad
Kiedy Moussa Diaby dość niespodziewanie, bo po zaledwie jednym sezonie na Wyspach, postanowił zmienić pochmurne Birmingham na upalny klimat Arabii Saudyjskiej, rozczarowanie mieszało się ze zrozumieniem – niższy poziom sportowy można było tłumaczyć znaczną podwyżką zarobków i – co dla Diabiego miało nie być bez znaczenia – budowanie fundamentów sportowych w muzułmańskim państwie.
Większym zaskoczeniem niż decyzja o odejściu może być forma Francuza w saudyjskich rozgrywkach i fakt, że w pierwszych czterech spotkaniach pozostaje bez gola. Ma za to na koncie 5 asyst. I zapewne kilka milionów dolarów więcej.
Douglas Luiz – Juventus
Podczas gdy Alisha Lehman wychwala pod niebiosa poziom sportowy kobiecej drużyny i generalnie środowiska piłkarskiego Juventusu, jej partner siedzi cichutko i naparza w Call of Duty. Nie jest tajemnicą, że w Starej Damie nie są zachwyceni formą prezentowaną przez Brazylijczyka na początku sezonu, za czym idzie ograniczenie jego szans na grę – do tej pory Luiz przywdziewał biało-czarny trykot pięć razy, ale grał ogony – łącznie rozegrał zaledwie 137 minut. Póki co bez bramki czy asysty.
Cameron Archer – Southampton
Historia Łucznika-Podróżnika jest trochę zawiła – odszedł do Sheffield niby na stałe, ale wrócił jak z wypożyczenia, pobujał się trochę (dokładnie 36 dni) na szpicy pod nieobecność Watkongi i Durana, a potem odpalili go do Southampton. Kibice narzekali, bo Archerowi nie można było odmówić zaangażowania, a Durana po pamiętnym “westhamskim salucie” wielu już przekreśliło. Unai widział to jednak inaczej i… Archer póki co bez gola w Premier League w 5 występach (łącznie zaledwie 203 minuty). Trzeba mu oddać, że w Pucharze Ligi ma staty lepsze niż Jhon Duran – w meczu przeciwko Cardiff (2. runda) zaliczył bowiem dwa trafienia. Są szanse na powiększenie dorobku, bowiem w 4. rundzie Święci będą mierzyć się z Garncarzami. A skoro nie Święci garnki lepią, to może będą strzelać? Nie, nie idźmy tą drogą.
Tim Iroegbunam – Everton
Tim Irek Bunam z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem Evertonu i naturalnym następcą Amadou Onany. Bycie defensywnym pomocnikiem w zespole, który w 5 meczach ligowych puszcza 14 bramek musi być dość irytujące, prawda? Iroegbunam w lidze pozostaje bez bramki/asysty, ale zaliczył podanie przy bramce Dwighta McNeila w spotkaniu Carabao Cup przeciwko Doncaster. Dorobku nie poprawi, bo w trzeciej rundzie Everton odpadł po karnych w starciu z Southampton Camerona Archera.
Morgan Sanson – OGC Nice
Sanson nie miał łatwego życia na Villa Park i wydawało się, że powrót do Francji wyjdzie mu na dobre. Tak pewnie by było, gdyby nie kontuzja kostki, przez którą w tym sezonie jeszcze nie wystąpił.
Calum Chambers – Cardif City
Komornik z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem zespołu ze stolicy Walii. No, i warto tu wrócić do rozmowy o poziomie sportowym Pana Golluma Caluma. Cardiff zaliczyło fatalny początek rozgrywek, notując zaledwie 1 punkt w pierwszych 6 spotkaniach. W owych meczach Bluebirds wpuścili aż 15 bramek, w tym 5 w starciu z Burnley.
Viljami Sinisalo – Celtic Glasgow
Sinisalo po transferze do Celtiku wypowiadał się w pochlebnym tonie o swoim konkurencie do koszulki z numerem 1 – Kasperze Schmeichelu. Póki co wygląda jednak na to, że rywalizacja jest dość jednostronna, Fin pozostaje bowiem bez choćby jednego występu w nowym klubie. Kto wie, może w styczniu zobaczymy go na Villa Park?
Z Luizem to wiadomo… anie mówiłem… hehe
Irek chwalony w Evertonie i na prawdę dobrze wygląda. “westhamski salut” dobre, ale chyba bardziej by pasowało West Chamski salut.
A co z Dendo?
Dzięki za artykuł. Dobra robota