Everton 1-1 Aston Villa | Oceny pomeczowe

Mecze
Czas potrzebny na przeczytanie: 5 minut(y)

Kiedy piszę ten tekst, wszystkie mecze 36. i część meczy 37. kolejki są już za nami. Tabela wygląda tak, że zajmujemy w niej 18. lokatę i gdyby nie bramka Theo Walcotta, bylibyśmy w bardzo dobrej pozycji, żeby po plecach Watfordu wydrapać sobie drogę do strefy niezagrożonej spadkiem. Tymczasem mieliśmy 1-1 i… Czas to ocenić. Zapraszamy do stołu.

Oceniamy w skali 1-10. Ocena danego zawodnika jest średnią wyciągniętą z ocen wszystkich redaktorów. Głosowania czytelników znów nie dam, bo w sumie chyba za nim nie tęskniliście. Dajcie znać, czy chcecie sondę na piłkarza sezonu 19/20.


Pepe Reina 6,5

Szymon (poirytowany, na przemian grozi palcem i zaciska dłonie w pięści): Bramka Evertonu to w połowie jego wina!
Filip (oaza spokoju): No niby tak, ale kto by się spodziewał, że wyjdzie jak wyszło? W dodatku prawie Konsacz to wyciągnął. A Hiszpan dobrze wyglądał na przestrzeni całego meczu, choć nie miał wielu okazji żeby się wykazać. Czy dlatego, że tak dobrze zawiadywał swoją obroną?
Andrzej (wygląda jak student, który obudził się w połowie wykładu wywołany do odpowiedzi): Co? Reina?! Dobrze! Przy golu chyba nie ogarnął! Ale to kolejny występ, którym udowodnił, że stawianie na Nylanda po restarcie było błędem! Dobrze odpowiedziałem?

Ahmed Elmohamady 7,2

Filip: Już przy ostatnim meczu się zastanawialiśmy, czy to jego wiek nie doskwiera mu przy wysokim tempie meczy Premier League…
Andrzej: To był mój komentarz, który sprytnie podebrałeś…
Filip (ignoruje Andrzeja): …wiek było widać i tym razem, kiedy jego znacznie młodszy przeciwnik zaczynał się rozpędzać. Ale doświadczeniem i sprytem nieraz ogrywał rywala. Bardzo mądrze włączał się w akcje ofensywne. Wiedział, kiedy warto zapuścić się wysoko, a kiedy lepiej zostać niżej…
Andrzej: …czyli przeciwieństwo Freda Guilberta.
Filip: I te jego wspaniałe dośrodkowania… Potrzebujemy go na prawej.

Ezri Konsa 7,7

Filip: Środek obrony zdecydowanie bardziej mu pasuje. Był bardzo pewny, podejmował właściwe decyzje i podejmował je w mgnieniu oka.
Andrzej: Pierwszy wołałem, że Konsacz to nie boczny obrońca! Odsyłam do wcześniejszych ocen pomeczowych!
Szymon: Fajnie, że strzelił, ale jego moves like Wawrzyniak prawie kosztowało nas bramkę.
Maciej: Matko bosko, przysięgam, że więcej nie piję.

Tyrone Mings 7,0

Filip: Mings naoglądał się przed meczem DVD z Shefield i próbował grać ofensywnie, jak ich środkowi obrońcy. Na szczęście robił to we właściwych momentach, na nieszczęście – niewiele to dało. Trochę chyba ochłonął po ostatnich meczach i zaliczył dobre spotkanie, bez dziwnych błędów.
Andrzej: Podejrzewam, że jego koncentracja i zdyscyplinowany występ to po części zasługa wiązanek, które po hiszpańsku swoim obrońcom wysyłał nasz bramkarz.
Maciej: (bierze głęboki wdech, ale nic nie mówi).

Matt Targett 6,4

Szymon (uderza dłonią w stół, rozlewa Maciejowi wodę. Maciej skacowany, nieporadnie próbuje powstrzymać powódź): Jak to możliwe, że Matt przegrał główkę z Walcottem? Prawie pół głowy wyższy, a nawet nie skoczył!
Filip: Oj, tak. Przez większość meczu prezentował się w defensywie jak nie-Targett: wracał, zasuwał, dobrze się ustawiał, wygrywał wszystkie główki. A później nie wygrał tej jednej, najważniejszej, z Theo Walcottem. Szkoda, bo to był jego najlepszy mecz od długiego czasu (choć brakowało go nieco w ataku).
Maciej: Ojejku, moja woda.

Douglas Luiz 8,2 MOTM ✪

Szymon (klika coś na telefonie): Wiecie, że jest 6 baniek droższy niż David Luiz? Jeszcze parę meczy i sprzedamy go drożej niż Jacka.
Filip: Nie wiem, co mu się stało w koronieprzerwie, ale chłopak wskoczył trzy poziomy wyżej. Podania w kanał, zejście między obrońców i rozpoczęcie ataku pozycyjnego, rozprowadzanie na skrzydła, dyktowanie tempa gry, bloki, odbiory w repertuarze Luiza w meczu z evertonem było wszystko.
Andrzej: O tak, gra jak połączenie Jacka w formie z McGinnem w formie. I zaangażowanie, które pokazuje w meczach… Szkoda, że dwaj przywołani panowie podczas koronaprzerwy, jak to określiłeś, obniżyli loty.
Filip: O tak, grał na czterech pozycjach jednocześnie. Brakowało dobrych strzałów z dystansu i byłby to występ kompletny. Ale i tak – klasa światowa. Chapeau bas!
Andrzej: Albo, jak to mówią w jego ojczyźnie: chapéu baixo! Tak naprawdę to nie wiem, jak mówią, ale uznałem, że będzie zabawnie.
Maciej (wzdycha): To ja przygotuję grafikę.

John McGinn 6,5

Filip: McGinn powolutku się odbudowuje jest coraz odważniejszy, pracuje więcej. Ale Villa nie ma luksusu w postaci dawania zawodnikom czasu na odbudowę.
Andrzej: Doskonale powiedziane. Ale faktycznie, w końcu Klopsik nie wygląda jak pasażer. Bierze na siebie ciężar gry i może, może jeszcze nas zaskoczy w meczach z zespołami z Londinium. Ale nie spoileruję zapowiedzi.
Filip: Podsumowując – było nieźle, ale nie wniósł też do gry wiele.

Conor Hourihane 7,0

Filip: Bardzo pewny punkt pomocy, do tego dużo widział i dobrze podawał. Sądzę, że pewne miejsce w składzie dodałoby mu jeszcze spokoju. Niemniej, jego skupienie, doświadczenie i profesjonalizm działały korzystnie na naszą drugą linię.
Andrzej: A także wola walki. Takich piłkarzy nam teraz trzeba, gości z cojones, którzy będą walczyć do ostatniej minuty meczu z West Hamem. Jak jest cojones po irlandzku?
Maciej (googla bez entuzjazmu): Liathróidí.
Andrzej: Potrzeba nam gości z liathróidí!

Trzezeguet 5,4

Andrzej: Od bohatera do Trezezera…
Szymon (wstaje od stołu, potrąca go, przewraca Maciejowi szklankę. Maciej nie reaguje): Niech on już wraca do Turcji! Tam się gra bez taktyki i taka gra najwyraźniej najbardziej mu odpowiada!
Maciej: (obserwuje toczącą się po stole szklankę).
Filip (łapie szklankę, błyskają szkła okularów, widać, że zaraz powie coś z czego jest dumny): Trez chyba wziął trochę umiejętności na kredyt na poprzednie mecze i w spotkaniu z Evertonem przyszło mu spłacić ratę. (Filip rozgląda się, czy aby na pewno kompani zauważyli, że powiedział coś błyskotliwego. Szymon siedzi w telefonie, Maciej przysypia. Andrzej z uznaniem kiwa głową. Filip kontynuuje.)
Technicznie tragedia, taktycznie średnio. Równie dobrze mogłoby go nie być na boisku.

Jack Grealish 7,0

Filip: Momentami Jack gra tak, że człowiek myśli “a może by tak kiedyś zdjąć Grealisha w 70. minucie?”. A potem posyła takie podanie, jak to do AEG i szczęka opada.
Andrzej: O, kurna Filip, tak właśnie myślałem!
Filip: Czasem za długo holował piłkę i chciał koniecznie sam wpłynąć na losy spotkania, ale poza tym trudno się przyczepić. Jak zwykle był tu i tam, pojawiał się między liniami i dezorientował przeciwnika.
Andrzej: Ktoś powiedział ostatnio, że Grelosz powinien grać bardziej jak David Silva… To ja powiem tak: więcej maestro, mniej dyktatora. Prawdziwy mistrz marionetek pociąga za sznurki, a nie napierdala się z pacynkami.
Filip: PEGI16.

Ally Samatta 6,0

Szymon: Rachityczny. Wolny. W Championship sobie nie poradzi. Gorsza wersja Kodji.
Andrzej: Kurcze, za Kodjią to ja trochę tęsknię.
Filip: Piłka znajdowała go częściej niż ostatnio. Trochę jakby bardziej się starał, ale to wciąż za mało. Progres jest, ale w tym tempie to w szczycie formy będzie w czerwcu przyszłego roku.
Andrzej: Maciej, obudź się!
Maciej: Alkohol to zło………

Rezerwowi:

AEG (64′) 5,5

Andrzej: Przysięgam, nawet ja bym to strzelił. Naprawdę!
Filip: Nie naraził nas na niebezpieczne sytuacje, ale też nie stwarzał zagrożenia. Przeciętny występ, ale nota obniżona za koncertowo zmarnowaną piłkę meczową.

Keinan Davis (64′) 6,7

Szymon: Davis to nowy Heskey, nie strzela, ale się zastawia i wygrywa piłki.
Andrzej: Co by miało więcej sensu, gdybyśmy mieli dla niego szybkiego, sprytnego partnera. Takiego Maupaya.
Filip: Bardzo dobrze się zastawiał, nie dawał się nawet przy podwojeniu i potrojeniu za to wielki plus. Pokazywał się nawet nieźle do gry, ale wciąż trudno stwierdzić, że to napastnik. On chyba nie lubi strzelać.
Maciej: Nam strzelać nie kazano!

Drinkwater b/o

Szymon: Widać postępy!

Na koniec tego cyrku treściwa, skondensowana nota od naszego technicznego eksperta-nudziarza Filipa:

Graliśmy naprawdę dobry mecz. Na wielką pochwałę zasługuje dyscyplina taktyczna całej drużyny świetnie zawężali w obronie i dobrze rozciągali w fazie ataku. Wyglądało to składnie i całkiem przyjemnie dla oka, do tego dochodziły perfekcyjne przerzuty przez całą szerokość boiska. Czasem brakowało trochę ruchu, ale i w tym względzie nastąpiła spora poprawa względem kilku poprzednich spotkań. Problem mieliśmy jak zwykle z wykańczaniem akcji (lub pokazywaniem się do gry w polu karnym) i co okazało się wybitnie kosztowne z grą po strzeleniu gola. To jak jakiś magiczny przycisk: strzelona bramka = cofnięcie do obrony. Niestety. A mogło być tak pięknie. UTV.

Andrzej: DTW (Down The Watford).

Dodaj komentarz