Jeśli ktoś po finale Play-offów na Wembley (27 maja ub. roku) postanowił świętować nasz awans w łóżku, to cóż… zazdrościmy. Dodatkowo stawiamy dolary przeciwko orzechom, że poczęto tamtej pamiętnej nocy co najmniej jedno szczęśliwe dziecko, które powinno przyjść na świat w przededniu naszego powrotu na Wembley!
Po dziewięciu miesiącach wracamy do serca angielskiego futbolu by powalczyć o Puchar Ligi Angielskiej. Już jutro o 17:00 CET zmierzymy się z obrońcą trofeum oraz obecnym jeszcze mistrzem Anglii, Manchesterem City. Poprzedni raz to trofeum zdobyliśmy w 1996 roku, kiedy jeszcze wielu obecnych fanów Villi nie było nawet w planach…
Historia Villi w Carabao Cup
Jesteśmy trzecią najbardziej utytułowaną drużyną w tych rozgrywkach zdobywając pięć pucharów (ex aequo z Manchesterem United). Wszystkie te tytuły zdobyliśmy w przeciągu 35 lat, od 1961 do 1996 roku. Obecnie na sukces w rozgrywkach czekamy od 24 sezonów. Gdy po raz ostatni zdobywaliśmy Puchar to Jack Grealish miał kilka miesięcy, młodzież na dyskotekach tańczyła Maccarenę, Agnieszka Chylińska zastanawiała się, kiedy powie sobie dość, a polską ekstraklasę opuszczała Lechia-Olimpia Poznań-Gdańsk i Siarka Tarnobrzeg.
Kiedy 24 marca 1996 roku stanęliśmy na przeciwko Leeds United to my byliśmy wówczas faworytami. Na bramce stanął najlepszy australijski bramkarz w historii, Mark Bosnich. W obronie Paul McGrath, Garry Southgate oraz Ugo Ehiogu. W pomocy m.in. Ian Taylor i kapitan Andy Townsend. W ataku natomiast para super snajperów- Dwight Yorke i Savo Milosević. Drużyna dowodzona przez Briana Little’a przeważała przez cały mecz, który skończył się wynikiem 3:0. Wówczas Villa wyrównała rekord Liverpoolu zdobywając piąty puchar.
Ostatni raz w finale zagraliśmy przed dekadą. Krótko mówiąc, były to ostatnie miesiące prime time Aston Villi. W pierwszym składzie przeciwko Czerwonym Chochlikom Diabłom wyszli Stewart Downing, Ashley Young, James Milner, Stilian Petrov oraz Gabriel Agbonlahor. Puchar był w naszym zasięgu, bo ManU obok Berbatova i Evry reprezentowali również: Kuszczak, Rafael, Evans, Fletcher czy Park Ji Sung. Udało nam się zdobyć bramkę już w piątej minucie po karnym Milnera. Niestety chwilę później odpowiedział Michael Owen, który jeszcze w pierwszej połowie zszedł z kontuzją. Zmienił go Rooney, który 74. minucie pozbawił nas złudzeń strzelając bramkę na 2:1.
Droga do Finału
Manchester City, który broni tytułu, do rozgrywek przystąpił w trzeciej rundzie eliminując Preston North End 3:0. W kolejnej rundzie odprawili 3:1 Southampton. Szczęśliwie w ćwierćfinale trafili na grający w League One Oxford United, który pokonali ledwie 3:1. W półfinale odprawili sąsiadów zza miedzy wygrywając w dwumeczu 4:2.
My rozgrywki rozpoczęliśmy w drugiej rundzie pokonaniem 6:1 Crewe Alexandra. Potem 3:1 z Brighton, następnie 3:1 drużynę Wolves. W ćwierćfinale trafiliśmy na Liverpool, który rozgromiliśmy 5:0. Wiemy, że to były głębokie rezerwy, bo The Reds walczyli wówczas o Klubowe Mistrzostwo Świata w Katarze, no ale wynik przeszedł do historii i nikt za 35 lat nie będzie o tym pamiętał. Wreszcie w półfinale po dwóch bardzo ciężki starciach i magicznym dotyku Trezegueta w 94 minucie wyeliminowaliśmy Leicester City.
Przewidywane Składy | Kontuzje
U nas na bramce najprawdopodobniej zagra Orjan Nyland, który zagrał świetny dwumecz z Leicester City. Dużo szans w tych rozgrywkach dostawali również El Mohamady, Henry Lansbury, Keinan Davis oraz Indiana Wassiliew. Wydaje się, że jednak wyjdziemy stałym, ligowym ustawieniem. Z piątką obrońców (Guilbert-Konsacz-Hause-Mings- Targett), dwójką pomocników (Nakamba-Luiz?) oraz ofensywną trójcą Samatta-Grealish- Trez/AEG.
Na boisku na pewno nie zobaczymy ani Heatona, ani Wesleya ani McGinna ani standardowo Davisa.
City podobnie jak my grało podstawowym składem od półfinału. Jedynym wyjątkiem jest Claudio Bravo, który bronił zamiast Edersona. Spośród rzadziej występujących graczy ligowych są jeszcze Phil Foden oraz Joao Cancelo. Znając rotację Pepa Guardioli, a właściwie jej nie znając, to nie wiadomo, jak będzie wyglądać pierwsza jedenastka, ale na pewno będzie umiarkowanie mocna.
Mecz można obejrzeć na Eleven Sports.
A jeśli wygramy to astrologowie wieszczą przyrost fanów Aston Villi za jakieś dziewięć miesięcy. UTV!
MÓJ GŁOS NA OGORKI. Piękne graficzki ze strojami retro i obecnymi piłkarzami. Zabrakło tylko Drinkwatera/Nakamby w away 2015/16
Niby mi nie zależy, a jednak cały dzień jak na szpilkach…
Nie mamy nic do stracenia poza honorem, ale jak będą walczyć to nawet przegrana jest do przełknięcia. W końcu za każdą złotówkę 16 do wyjęcia gdy postawimy na Villę to wszystko tłumaczy kto jest faworytem i to jakim.
I jak z tym honorem wyszło twoim zdaniem?
Nie czułem żalu do piłkarzy. Może trochę do Luiza. Lekkim rozczarowaniem Jacek, ale tak poza tym. No cóż chyba to kwestia nastawienia. Nie było spodziewanego łomotu, a że nie byliśmy w stanie nawiązać rywalizacji to niestety, ale takie mamy siły.
Chociaż z drugiej strony mobilizacja była jak na niedzielny meczyk na orliku. Pojedziemy popykamy, zobaczymy.
Jackie był kontuzjowany lekko, coś tam niby miał z łydkami.
A poza tym to faktycznie zrobiliśmy niewiele, żeby ich ugryźć.
Hura i AEG = będzie lanie i turlanie?