W świecie, w którym piłkę nożną zdominowały pieniądze, w rzeczywistości, w której waluta zastąpiła prawo, klubowa historia jest wartością, której nie da się przecenić. Oczywiście – w krótkiej perspektywie ostatnie sukcesy klubów, w które wpompowano olbrzymie ilości gotówki, mogą budzić zazdrość – ba, nawet podziw – jak historyczny treble Manchesteru City, to nasza bordowo-błękitna historia jest tym, co zawsze będzie odróżniać nas od klubów-firm, które sukces sportowy i popularność mogą zmierzyć jedynie współczynnikiem kilograma trofeów na wydaną jednostkę monetarną. Czy było to najdłuższe zdanie w historii www.avfc.pl? Niewykluczone, ale patos jest tu na miejscu. Z dumą – w imieniu redaktora Szymona – zapraszam Was na wspaniały tekst z cyklu Aston Villa Retro: Villa – Bayern 1982. Aha, pamiętajcie zapiąć pasy – w roku 1982 nie było to jeszcze w Polsce obowiązkowe.
Wiosną 1981 roku Villa wygrała po raz ostatni mistrzostwo Anglii. Na ten triumf czekała od 70 lat. Drużyna pod wodzą Rona Saundersa zdobyła 60 punktów w 42 spotkaniach (wówczas za zwycięstwo przyznawano dwa punkty) i wyprzedziła Ipswich Town o cztery oczka. Królem strzelców został Peter Withe z 20 bramkami, a kolejne 18 dołożył zmarły przed tygodniem Garry Shaw. Zwycięstwo ligowe zagwarantowało nam udział w pierwszej rundzie Pucharu Mistrzów Krajowych.
Do faworytów ówczesnych rozgrywek zaliczano Bayern Monachium, Juventus Turyn i… Liverpool, który bronił tytułu. Zresztą wówczas prym w europejskich pucharach wiodły właśnie drużyny z Anglii. Puchar Europy od 1977 roku pięciokrotnie podnosili the Reds: trzy tytuły Liverpoolu i dwa Nottingham Forest. Do tego w 1981 roku w Pucharze UEFA triumfowało Ipswich Town. Zatem również mistrz Anglii sezonu 80/81 – Aston Villa był uważany za potencjalnego finalistę rozgrywek.
W drodze do finału
W pierwszej rundzie Pucharu Mistrzów Aston Villa trafiła na islandzki Valur, który został łatwo pokonany w dwumeczu stosunkiem 7:0. W kolejnej rundzie trafiliśmy na znacznie groźniejszego rywala – Dynamo Berlin. Drużyna ze wschodniego Berlina reprezentowała Niemiecką Republikę Demokratyczną. Die Weinrotten taśmowo wygrywali mistrzostwa NRD, a w sezonie 79/80 doszli nawet do ćwierćfinału Pucharu Mistrzów Krajowych, w którym odpadli z późniejszym triumfatorem – Nottigham Forest.
W wyjazdowym spotkaniu w Berlinie udało się zwyciężyć 1:2 po bramkach Williama Morleya. W rewanżu na Villa Park przegraliśmy 0:1. W związku z obowiązującym wówczas prawem bramek na wyjeździe liczonych podwójnie udało nam się awansować do ćwierćfinału.
W kolejnej rundzie czekała nas wyprawa na Ukrainę. Tamtejsze Dynamo zdobyło wówczas mistrzostwo Związku Radzieckiego. W związku z warunkami pogodowymi mecz został rozegrany nie w Kijowie, a na Krymie w Symferopolu. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. W rewanżu pokonaliśmy Kijowian 2:0 po bramkach Shawa i McNaughta i czekał nas półfinał.
W międzyczasie z rozgrywkami pożegnał się Juventus, odpadając w 1/8 z Anderlechtem oraz Liverpool, który zaskakująco musiał uznać wyższość CSKA Sofia w 1/4. W półfinale trafiliśmy na Anderlecht. Ponownie udało się zachować czyste konto w dwumeczu. Warto oddać, że na bramce rządził wówczas Jimmy Rimmer, czasy Nigela Spinka miały dopiero nadejść. Obronny monolit stanowili Kenny Swain, Garry Williams, Allan Evans i Ken McNaught. Ostatecznie pokonaliśmy Belgów 1:0 po bramce Willa Morleya w pierwszym meczu.
W taki sposób udało się awansować do wielkiego finału, w którym czekał na nas faworyzowany Bayern Monachium. Bawarczycy w drodze do Rotterdamu, gdzie rozgrywany był finał, pokonali Oster ze Szwecji, Benfikę, Universitateę Craiovą z Rumunii i CSKA Sofię.
26 maja 1982 roku na De Kuip w Rotterdamie rozegrał się mecz finałowy. Rozpoczął się dla nas fatalnie. Doświadczony Jimmy Rimmer doznał kontuzji już w 9. minucie i musiał zostać zmieniony za Nigela Spinka, dla którego to był dopiero drugi mecz w barwach klubu. Jego występ okazał się wielkim sukcesem i w konsekwencji tego spotkania pozostawał przez kolejnych dziesięć sezonów podstawowym bramkarzem the Villans.
Mecz był wyrównany, choć zamiast licznych strzałów kibice mogli obserwować masę faulów i niezliczoną liczbę wślizgów. Strzały w pierwszej połowie były w dużej mierze niecelne. Na początku drugiej połowy najlepszą okazję zmarnował Augenthaler. Później jego strzał z główki wybił z linii bramkowej jeden z naszych obrońców. Bayern zaczynał dominować, lecz w bramce świetnie się spisywał Nigel Spink.
Wreszcie dochodzimy do 67. minuty i akcji, którą w pamiętny sposób skomentował Brian Moore:
Shaw, Williams, prepared to venture down the left. There’s a good ball in for Tony Morley. Oh, it must be and it is! It’s Peter Withe.
Napis ten do dziś zdobi North Stand na Villa Park.
Tony Morley na lewej flance wpadł w pole karne i wyłożył do Petera Withe’a, który z najbliższej odległości pokonał Manfreda Mullera.
Bayern wciąż napierał, lecz the Villans bronili się dzielnie. Trzy minuty przed końcem, piłkę na naszej połowie przejął Paul Breitner i zagłówkował do Dietere Hoenessa, który zdobył bramkę. Na nasze szczęście sędzia zauważył, że Hoeness był na spalonym i gola nie uznał. Wynik piłkarze Aston Villi zdołali dowieźć i odnieśli zwycięstwo. Pierwsze i jak dotąd jedyne w Pucharze Mistrzów.