Nie wiem jak Wy, ale przez to zagęszczenie meczów mam wrażenie, że minęło już pół sezonu. A przed nami dopiero 7. kolejka Premier League! Zapraszam na zapowiedź spotkania Aston Villa – Brighton.
Nie idzie nam ostatnio. A przynajmniej nie tak, jakbyśmy sobie wymarzyli. I jakoś sporo problemów wokół Villi narosło. O części z nich mogliście przeczytać na naszym profilu na Facebooku – Andrzej postował o koszulkach Castore, które bardzo szybko robią się straszliwie mokre i ciężkie. Piłkarze w końcu podnieśli głos w tej sprawie i, według plotek, kontrakt z Castore ma zostać rozwiązany – prawdopodobnie dopiero z końcem sezonu, a producent ma w międzyczasie opracować nowe stroje, które nie sprawiałyby takich kłopotów. Kibice narzekają na ceny i dostępność biletów na mecze Villi (zarówno domowe jak i wyjazdowe), a do tego pojawiły się oficjalne wieści, że herb AV będzie znów aktualizowany. To kolejny powód do rozgoryczenia – niektórzy nastawili się, że obecny herb już zostanie na stałe, inni stwierdzili że faktycznie to nie to, ale wciąż nie liczy się to, czego chcą kibice, tylko to, co podoba się “jakiemuś gościowi co siedzi za biurkiem”. Atmosfera gęstnieje, zwłaszcza w obliczu nienajlepszej w ostatnim czasie gry. Nasz redakcyjny kolega Szymon twierdzi (Andrzej też – dop. Andrzej), że gramy źle od meczu z Liverpoolem. Trudno się z nim(i – dop. Andrzej) nie zgodzić. Choć wciąż uważam, że z Chelsea graliśmy solidnie. Niemniej – powodów do zmartwień ostatnimi czasy kilka jest, uważam jednak, że powinniśmy odetchnąć i ze spokojem obserwować rozwój wydarzeń, bo: po 1. Unai Emery nie jest nieomylny i sądzę, że to nawet dobrze, iż było parę wpadek, bo oczekiwania zaczynały wystrzeliwać w kosmos (przecież nie da się wygrywać każdego meczu i to w pięknym stylu), po 2. “góra” dostała jasny sygnał, że kadra wciąż wymaga wzmocnień, a po 3. z Brighton gramy na Villa Park. A w tym cudownym miejscu dzieje się chyba coś magicznego, bo Lwy wygrały na własnym stadionie ostatnie 9 meczów ligowych z rzędu. Mam nadzieję, że ten trend się utrzyma.
Zanim przejdziemy do stricte piłkarskich tematów, mam dla Was mały przerywnik muzyczny. Tak dla urozmaicenia. Ale nieprzypadkowy! Parę wersów niżej możecie posłuchać piosenki “2001” zespołu Foals. Już tłumaczę, skąd ten wybór. Zacznę od tego, że utwory Foals pojawiały się w grach z serii FIFA – związek z piłką nożną więc już mamy. Następna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to fragment refrenu, w którym wokalista wyśpiewuje “Oh my God, Brighton rock!”. No, to mamy też powiązanie z Brighton. A teraz o samej piosence: nie ma ona związku z piłką nożną, ale z samym Brighton owszem. Na początku kariery grupa Foals przeprowadziła się z Oxfordu do Brighton właśnie. Byli wtedy młodymi chłopakami, i jak sami tłumaczą – to był czas stawiania pierwszych kroków w dorosłości, ale także nauka niezależności. A to oznaczało również ostre imprezowanie i beztroskę. Dlatego też “Brighton rock” to w piosence synonim hedonizmu. Wbrew tytułowi, akcja utworu rozgrywa się w 2006, a nie w 2001 roku. A, i mała ciekawostka: po paru miesiącach chłopaki zawinęli się z powrotem. Cena wynajmu mieszkań w Brighton dawała im w kość.
Aston Villa – Brighton | H2H
Najświeższe wspomnienia z Brighton mamy raczej dobre. Poprzedni sezon ligowy kończyliśmy właśnie meczem z Brighton, a dzięki wygranej 2:1 udało nam się wskoczyć do Ligi Konferencji Europy. Villa pokonała Brighton w ostatnich 4 meczach ligowych z rzędu, do tego w każdym z nich strzelała minimum 2 gole, a jakby tego było mało, to z ostatnich 4 meczów ligowych na Villa Park The Villans wygrali 3.
Pierwsze w historii starcie z Brighton nie jest jednak dobrym wspomnieniem. Villa przegrała wtedy 0:1. Mecz rozegrano 5 września 1910 na Stamford Bridge. Był to mecz o FA Charity Shield (dziś znany jako mecz o Tarczę Wspólnoty), co oznacza, że brali w nim udział zwycięzcy Football League (Aston Villa) i zwycięzcy Southern League (Brighton and Hove Albion). Mecze o to trofeum rozgrywano w latach 1908-1912, a zwycięstwo Brighton nad Villą było jedynym przypadkiem, kiedy FA Charity Shield zdobył tryumfator Southern League. Dodatkowo bramkę zdobył Charlie Webb, będący wtedy amatorem. Spotkanie obejrzało na żywo 13 000 osób.
Z historycznych tematów warto jeszcze wspomnieć o pewnym zawodniku, który łączy oba kluby. To postać absolutnie wyjątkowa, dziś uznawana za legendę całej Premier League. 1 lipca 1997 roku z akademii Brighton do kadr młodzieżowych Villi przeniósł się Gareth Barry.
Łącznie w ramach Premier League Villa mierzyła się z Brighton 8 razy. 5 z tych spotkań zakończyło się wynikiem korzystnym dla naszych ulubieńców, 2 razy był remis, a 1 raz wygrali piłkarze Brighton. Unai Emery z Brighton mierzył się 4 razy – 2 mecze wygrał, 2 zremisował. Robert De Zerbi był jego przeciwnikiem dwukrotnie, oba te mecze Emery wygrał.
Sobotnie spotkanie, choć to dopiero początek sezonu, może mieć duże znaczenie. Celem Villi jest zakwalifikowanie się do gry w europejskich pucharach w kolejnym sezonie poprzez zajęcie wysokiego miejsca w lidze. Podobny cel zdaje się mieć Brighton i, póki co, pewnie go realizuje. Piłkarze De Zerbiego grają solidny futbol sprawiając problemy coraz to kolejnym ligowym rywalom. Istnieje duża szansa, że to właśnie Brighton będzie głównym rywalem Villi w walce o Europę, więc wyniki bezpośrednich starć będą istotne.
Aston Villa – Brighton | sytuacja kadrowa
Mings i Buendia poza grą – to oczywiste. “Co z Moreno?” – to pytanie często się pojawia. Unai Emery oznajmił, że Moreno “pracuje coraz lepiej”. Zapewne nie zobaczymy go więc jeszcze na boisku. Do treningów wrócił Tim Iroegbunam. Przeciwko Brighton na pewno nie zagra Leon Bailey, natomiast Jacob Ramsey wciąż skarży się na ból, więc jego gotowość do gry ma zostać poddana ocenie w ostatnim możliwym momencie i wtedy też zapadnie decyzja, czy piłkarz w ogóle zasiądzie na ławce rezerwowych.
Brighton do meczu z Villą przystąpi bez kilku zawodników. Niedostępni są Adam Lallana, James Milner i Pascal Gross. Evan Ferguson jest gotowy do rywalizacji.
Aston Villa – Brighton and Hove Albion
Czas: 30.09.2023, 12:30 GMT/ 13:30 UTC+1
Miejsce: Villa Park
Sędzia główny: Andy Madley
VAR: Stuart Attwell
Szczerze to staty z ostatniej pięciolatki to takie ciekawostki, którymi karmią nas komentatorzy, ktorzy myślą, ze jak będą pie..ić dla samego pier..lenia to im skille wzrosną. Dla mnie nic nie znaczą. To tak jakby mówić, ze pokonaliśmy Chelsea, a Chelsea pokonała Brighton to pykniemy Mewy.
Bardziej skupiłbym się na tym, że Brighton gra wysokim pressingiem, a my lubimy wtedy podać piłkę rywalowi albo innego babola odmingsować. Twierdza Villa Park padła z Evertonem, więc … remis brałbym w ciemno
Ooo ja, to się porobiło. Ja podobnie jak kolega wyżej podchodziłem niepewnie do tego spotkania. Brighton robiło wyniki, strzelało bramki, no, a my… bramki taśmowo puszczaliśmy.
Że Ollie strzelił z Chelsea – była nadzieja, że i tym razem ustrzeli, ale że od razu trójkę? Chryste:o
Ja tam staty przed meczem lubię poczytać, a head to head to mimo wszystko jest jakaś tam statystyka. W tym przypadku nawet zagrała, i to podwójnie – bo i my pokonaliśmy Brighton (znowu) i Pan Trener Unai Emery pokonał De Zebrę 🦓 (znowu). Ihhhaaa